Param param muzyczki słucham tu sam
Kiedyś większą wagę przywiązywałem do tego co słucham niż tego co czytam. Z wiekiem jakoś to się przestawiło. Trudniej mi słuchać muzyki polskiej. Nie wiem czemu. Większość artystów jacy się przewijają przez moje słuchawki, to tak nie nasi. No już nawet ze wschodu zespoły bardziej mi zapadają ostatnio w pamięci.
Piszę dlatego o tym iż wszyscy (tzn większość) na blogach robili podsumowania książkowe, postanowienia. Ja popełniłem stronę z listą przeczytanych książek (ze statystykami jak na matematyka przystało) w poprzednim roku którą możecie znaleźć tu. Lecz w tym poście przytoczę parę artystów muzycznych którzy towarzyszyli mi w ubiegłym roku. Będzie ich 4 sztuki, a wszystko to zespoły. Mniej lub jeszcze mniej znane, bo nie sposób zwrócić czyjąś uwagę na kogoś znanego.
No to na pierwszy ogień DOK. Teraz ognia na Ukrainie jest dużo. Oni właśnie są z Ukrainy. Trio. Perkusja, gitara i saksofon. Kto zna Morphine wie, że takie coś może się udać. Tutaj grają trochę inaczej niż Morphine, ale trudno nie przejść obojętnie. Jest moc. Koncert w małym zadymionym klubie. Ideał.
Kolejni będą Panowie z Baltimore ze stanu Maryland, The Flying Eyes. Ich druga płyta Lowlands kipi psychodelią wymieszaną z bluesem. Poza tym jest dość melodyjna, a utwory jak Alive in Time, Eye of the Storm czy tytułowy Lowlands, to coś co powinno puszczać się w radiu. Może kiedyś dożyjemy takich czasów, a może ja złego radia słucham.
Kolejną kapelą o której dziś wspomnę będzie Lond Distance Calling. Ich płyta wydana w 2011 roku której tytuł był po prostu Long Distance Calling towarzyszył mi podczas rehabilitacji jakiś czas temu i oczekiwałem nowej płyty, i to bardzo. Rozczarowania nie było. Post-rock jest dalej, choć bardziej chłopaki się wzięli za śpiewanie i mniej instrumentalnych utworów jest. Znów jest moc.
Jeśli doczytaliście tego posta do tego akapitu, to tu będzie coś bardziej przystępnego i jeszcze bardziej radiowego. Fuel Fandango. Hiszpański elektro-pop. Teksty hiszpańsko-angielskie. Melodyczne. Świetnie zagrane. Bardzo ładna Pani na wokalu. Trece lunas to ich w zasadzie druga płyta. Jest bardzo równa i bardzo dobrze się słucha.
This entry was posted on 29 stycznia, 2014 by takitutaki. It was filed under 2014, muzyka and was tagged with DOK, flying eyes, fuel fandango, long distance calling, music, muzyka.
Long Distance Calling ❤
29 stycznia, 2014 o 5:19 pm
😀
29 stycznia, 2014 o 6:03 pm
A ja słucham czytając…nienarzucająca się „kapela” The National 🙂
30 stycznia, 2014 o 12:45 pm
ich High Violet to świetna płyta, a Anyone’s Ghost miazga 🙂
30 stycznia, 2014 o 1:18 pm
jeszcze tak w podobnych klimatach mogę polecić Calexico http://www.youtube.com/watch?v=9XTJS5N0Hdo
30 stycznia, 2014 o 1:25 pm