Wrocławski kryminał [Śmierć w Breslau – Marek Krajewski]
Breslau, niemiecka nazwa Wrocławia. Wrocław, polska nazwa Breslau. Z punktu widzenia czytelnika ma znaczenie takie, że na okładce jest po niemiecku, a w książce po naszemu. Dziwny zabieg autora, ale co tam nie wszystko trzeba rozumieć, a nie trzeba się od razu czepiać słówek. Kryminały Krajewskiego gdzieś tam ciągle się pojawiały w ofertach ebookowych tak więc postanowiłem spróbować i.. wypożyczyłem z biblioteki. Retro kryminały bardzo lubię, a tu było ok. 3/5. Koniec. Hehe dobra coś więcej.
Lata 30. XX wieku. Przed wojną Wrocław był ciekawym miejscem. Na początku musimy się przyzwyczaić do specyficznego klimatu, języka i zachowań bohaterów. Burdele, seks, wykorzystywanie pozycji (nie seksualnych a społecznych), szantaże, matactwo. Ogólnie mroczne sprawki. W zasadzie to wszystko teraz też jest obecne, ale w troszkę ładniejszej formie.
Eberhard Mock radca kryminalny ma zadanie rozwiązać sprawę brutalnego gwałtu i zabójstwa pewnej kobiety, która się okazuje córką barona. Ginie także jej opiekunka. Skorpiony na miejscu zbrodni dodają ciekawości zbrodni. Radca próbuje rozwiązać sprawę. Szybko to robi dzięki odpowiednim metodom przesłuchań ktoś się przyznaje. Wszystko nie jest takie proste, a cwaniactwo Mocka ma krótkie nogi, a zagadka śmierci arystokratki powraca niczym bumerang.
Hmm. Jakby to napisać. Jakoś tak, bez emocji przeczytałem odłożyłem i już. Ostatnio miałem coś takiego po lekturze Niebiańskiego pożegnania MacDonalda. Chyba liczyłem znów na jakieś klimaty zbliżone do Franka Tallisa. Może zabrakło Freuda. Może zabrakło pewnej bardziej skomplikowanej zagadki. Może to cwaniactwo Mocka mi nie przypasiło. Może jakoś nie ten czas był na tą literaturę. Może jeszcze po prostu trzeba się przekonać w kolejnej części. Może kiedy indziej spróbować. Może za dużo wymagań. A może za mało Niemców zginęło.. sam nie wiem.
Sami widzicie. Trudno mi się określić po tej lekturze. Nie mówie stanowczego NIE. Wrócę do Pana Krajewskiego za jakiś czas. Tymczasem podziękuję.
Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO
Wydawnictwo Dolnośląskie Śmierć w Breslau, Marek Krajewski s. 212, 2005 rok wydania Ocena: 2.5/5 O książce na goodreads
Zastanawiają mnie te skorpiony… 😉
26 września, 2014 o 2:56 pm
ano to ciekawy koncept był, ale więcej nie zdradzę 🙂
26 września, 2014 o 2:57 pm
Ales tajemniczy 😛 Sama się dowiem 😀
26 września, 2014 o 2:59 pm
😀
26 września, 2014 o 6:44 pm
No to się z Mockiem nie polubiliście 🙂
26 września, 2014 o 7:23 pm
trudne początki znajomości czasem dobrze wychodzą 😉
26 września, 2014 o 8:56 pm
Próbowałam przeczytać „Śmierć w Breslau”, naprawdę próbowałam. Ale niestety nie mogłam skończyć. Jakoś brak chemii między mną a Krajewskim, a może miedzy mną a Mockiem. W każdym razie coś nie zatrybiło. Może kiedyś jeszcze spróbuję. Wszak tyle dobrego o tych książkach czytałam i słyszałam.
26 września, 2014 o 9:35 pm
no to widzisz, miałem podobne odczucia.. ale dam mu też szansę w przyszłości.. ale jak to mówią.. nic na siłę 🙂
27 września, 2014 o 1:35 pm
Od pewnego czasu noszę się z zamiarem poczytania Krajewskiego. Teraz mam dodatkową motywację – chciałabym się przekonać, na ile moje odczucia w trakcie lektury mogą być zbliżone do Twoich 🙂
28 września, 2014 o 4:30 pm
oo to czekam na Twoje relacje ze spotkania z Mockiem 🙂
28 września, 2014 o 7:53 pm
Pingback: Podsumowanie trzeciego kwartału 2014 | TAKI TU TAKI BLOG