Klan [Tropicielka cieni – Meg Gardiner]
Zaczyna się ciekawie, a to chyba dobrze. Sarah Keller ucieka z siostrzenicą przed swoim szwagrem i jego rodziną, jej siostra zostaje (i ginie), a ona ma zaopiekować się Zoe. Po po pięciu latach sprawy zaczynają się komplikować. Sarah pracuje jako doręczycielka. Nie jakaś zwykła tam listonoszka. Znajduje ludzi, którzy w zasadzie robią to co ona, czyli się ukrywają. Sarah przed rodziną Worthe, gdyż nie chce, aby odebrali jej Zoe, a jej klienci przeważnie unikają wymiaru sprawiedliwości. Wszystko toczy się dobrym torem, do momentu gdy mała na wycieczce uczestniczy w wypadku. Lekarze odkrywają, że Keller nie jest matką dziewczynki. Sprawa się komplikuje. Czas uciekać.
Książka w zasadzie jest o ucieczce. Bohaterowie są cały czas w drodze i gonią, szukają pomocy. Powoduje to, że książka jest bardzo dynamiczna. Akcja leci na łeb na szyje. Mimo to postacie stworzone przez autorkę są dość ciekawie przedstawione i mogą przypaść do gustu, szczególnie jeśli chodzi o Sarah, która oddaje się całą w walce o dobro dziecka, które swoją drogą też jest sympatycznym spostrzegawczym dzieckiem i jak dołożymy jeszcze zakonnice która im pomaga i która kiedyś w rajdach jeździła, to trzeba przyznać, że nudno nie jest. Poza tym rodzina, która próbuje dorwać małą jest nieźle pierd.. tzn ma coś nierówno pod sufitem to z pewnością. Poligamia, wymiana żonami, kradzieże dzieci, morderstwa, morderstwa i jakieś dziwne wierzenia i interpretacje pism świętych. Zwą siebie też Aniołami zagłady, a żony to skrzydła. Prawda, że ciekawie?
Całość tworzy to historię ciekawą, ale nie zaskakującą. Na okładce są zapewnienia samego Kinga, że mamy do czynienia z mistrzynią zaskoczenia (suspensu), ale jakoś na mistrzostwo to nie wygląda. Autorka wypełnia powieść pytaniami co do motywów działań bohaterów, ale odpowiedzi na większość nie są już tak zaskakujące. Mimo to książka może posłużyć za ciekawy skrypt na film. Dobra pozycja na podróż, czy też jeśli mamy chęć na akcję, ale bez reakcji.
Dom Wydawniczy PWN Tropicielka cieni, Meg Gardiner s. 336, 2014 rok wydania (org. 2013) Ocena: 3/5 O książce na goodreads
Mnie tu najbardziej interesuje sekta. Lubie takie kąski 😉
10 grudnia, 2014 o 3:56 pm
o! to z pewnością będziesz pod tym względem zadowolona 🙂
10 grudnia, 2014 o 3:58 pm
Motywy religijne fajnie mi się zawsze wplątują w opowieści. Bardzo lubię. Juz zapisuje, żeby nie zgubić tytułu i poszukać w najbliższej przyszłości 🙂
10 grudnia, 2014 o 4:07 pm
zapisuj zapisuj i liczę na relacje po przeczytaniu 🙂
11 grudnia, 2014 o 8:42 am
Będę wypatrywał w bibliotece 🙂
10 grudnia, 2014 o 5:58 pm
spoko myślę, że w niedługim czasie tam się pojawią 🙂
11 grudnia, 2014 o 8:42 am
Z tego co piszesz, to wnioskuję, że początek naprawdę wciągający, ogólnie dobry pomysł na fabułę 🙂 A dalej to nie wiem, bo nie czytałem…może kiedyś.
Ale baaaardzo lubię okładki, które pobudzają wyobraźnię i poza tym świetnie wyglądają. Gdybym nawet nie słysząc wcześniej o tej książce spotkał ją kiedyś w jakiejś księgarni to na pewno co najmniej pokusiłbym się o przeczytanie opisu z okładki, bo okładka przyciąga 🙂
11 grudnia, 2014 o 2:53 am
właśnie okładka mnie też przyciągnęła.. mimo, że czytałem ebooka 🙂 hehe ale coś w sobie ma 🙂
11 grudnia, 2014 o 8:43 am
A bo bywa i tak, że okładka jest lepsza niż opis, jakby to powiedzieć – wzbudza większe zaciekawienie 😀
11 grudnia, 2014 o 8:23 pm
😀
12 grudnia, 2014 o 10:41 am
Ocena nie powala, ale widzę pewne aspekty, dzięki którym może być interesująco.
15 grudnia, 2014 o 8:18 pm
Zakonnica były rajdowiec 😀 Nieźle się zapowiada 🙂
16 grudnia, 2014 o 2:16 pm
o tak.. zakonnica parę razy zaskakuje zdecydowanie 🙂
17 grudnia, 2014 o 8:07 am
Pingback: Podsumowanie ostatniego kwartału 2014 | TAKI TU TAKI BLOG