Na tropie tajemnicy [Dziedzictwo templariuszy – Steve Berry]
Teorie spiskowe, tajemnice, grzebanie tam gdzie słońce nie dochodzi (czyli w archiwach), to do tej pory kojarzyło mi się z Danem Brownem. Steve Berry regularnie wydaje książki o podobnym klimacie więc dlaczego by nie spróbować? Próba była i przez pryzmat pierwszego autora wypada średnio, ale nie tak źle.
Cotton Malone jest byłym pracownikiem między innymi Departamentu Sprawiedliwości. Po różnych zajściach wylądował w spokojniejszym miejscu. W Danii prowadzi antykwariat. Kopenhaga, bo tam prowadzi biznes, jest przyjazna do czasu. Stephanie Nelle jego była przełożona prosi go o pomoc, jednak na miejscu Cotton jest świadkiem zajść w których Nelle uchodzi z życiem a jej niedoszły oprawca rzuca się z wysokości jednocześnie krzycząc dziwne dziwności, a finalnie w drodze na dół podcina sobie gardło. Rodzi się pytanie.. o co k** chodzi? No właśnie, jako były pracownik służb, nie może obok tego przejść obojętnie. Zaczyna się gonitwa z przeszłości w imię przyszłości. Templariusze przewijają się to tu, to tam. Jak nie mamy Grala, to jest jakiś skarb. Tutaj wydaje się, że wyściełane krwią czasy tamtego zakonu minęły i poszły w zapomnienie, a legendy o bogactwie to jakieś banały.
Książkę dość szybko się czyta, co jest zaletą. Nie jest to Brown, ale skojarzenia z ‚Kodem Vinci’ są jak najbardziej na miejscu. Mimo wartkiej akcji i kilku zwrotów akcji, mając na uwadze książkę Browna jakoś tak zakończenie nie robi wrażenia. Wszystko dość długo się rozkręca, a jak przychodzi co do czego, to szybko dostajemy (czyt. domyślamy się) rozwiązanie problemu, a później taplamy się w jego konsekwencjach. Szału nie ma, choć sama historia nie odpycha. Bohater dość konkretny i zaradny, o czym też może świadczyć, że Berry stworzył cykl który już ma 9 tomów. Ja możliwe, że wrócę do Browna, bo mam jakieś małe zaległości, a wspominam go lepiej. Aczkolwiek, kolejne historie z Cottone z opisów brzmią ciekawie, więc pewnie jeszcze wrócę do tej serii.
Wydawnictwo Sonia Draga Dziedzictwo templariuszy, Steve Berry s. 560, 2009 rok wydania (org. 2006) Ocena: 3-/5 O książce na goodreads
W tej tematyce czytałam dawno, dawno temu „Ostatniego templariusza” Raymonda Khoury i wspominam go pozytywnie. Jednak cykl Berry’ego raczej sobie odpuszczę 😉
20 kwietnia, 2015 o 4:51 pm
Khoury’ego też mam gdzieś w planach.. więc może będzie lepiej.. a Berry może w kolejnych częściach będzie lepszy zobaczymy 😀
21 kwietnia, 2015 o 7:00 am
Mam wrażenie, że thrillerów spiskowych jest coraz więcej, a większość to tylko cienie książek pana D.B. Przeczytałem kiedyś coś Berry’ego i nie planuję więcej.
pozdrawiam 🙂
21 kwietnia, 2015 o 7:58 am
w sumię sie niedziwie 🙂 czasem trzeba trafić na dobrą książkę autora i później leci.. ale pierwsze wrażenie często decyduje 🙂
21 kwietnia, 2015 o 8:38 am
Temat juz trochę wymęczony jest, a Dana Browna raczej ciężko przebić w tego typu przygodówkach, więc Barry wysoko mierzył 🙂
21 kwietnia, 2015 o 10:38 am
ano.. Browna książki się połykało.. ja jakoś nie mogę się do Inferna zabrać.. ale Berry’emu moze dam jeszcze szanse, choć pisarzy z teoriami spiskowymi dużo jest..
21 kwietnia, 2015 o 10:40 am
Pingback: Kwartał drugi | TAKI TU TAKI BLOG