Obrońca [Anioł stróż – Dean Koontz]
Dean Koontz. Pierwsze spotkanie. Miało być z ‚Opiekunami’, ale jest inaczej. Tytuł wydania pierwszego Grom był bliższy oryginalnego tj. Lightning, a tu dostajemy Anioła stróża, co trochę sugeruje nam narrację dość romantyczną. I trzeba przyznać, że książka ta składa się z dwóch części. Pierwszą jest poznanie Laury i jej historii, oraz jej Obrońcy. Jest to ta część którą nazwałem wcześniej ‚romantyczną’ hehe ale romansów bynajmniej tam nie ma. Jest za to poród ciąży zagrożonej i lekarz na bani który planował odebrać dziecko na świat. Jednak, go nie odebrał, bo Obrońca wiedział jak to się skończy, dlatego powstrzymał lekarza i dziecko urodziło się zdrowe, ale przeżyło. Matka niestety nie miała tyle szczęścia. I tak samotny ojciec wychowuje swoją latorośl. Latorośl ma to do siebie, że rośnie. Z czasem gdy już ma 8 lat, dochodzi do napadu na sklep w którym pracuje ojciec razem z dziewczynką. Oprócz rabunku, chce sobie pochędożyć z małą Laura, dlaczego nie? W tym momencie niespodziewanie pojawia się zapomniany Obrońca. Pierwsze świadome spotkanie Laury z tym człowiekiem kończy się śmiercią rabusia. Laura i jej ojciec żyją dalej, ale dziewczyna ma już przeświadczenie, że coś tam gdzieś jej pilnuje. A Obrońca? Któż to jest? To Stefan, który sam jej obserwowany i na którego ktoś czyha, chcąc poznać plany jego. Jakby Wam to wytłumaczyć, trzeba wziąć książkę do ręki i przeczytać. Fabuła jest dość zawiłą, bo nie wspomniałem, że pojawieniom Obrońcy towarzyszą tytułowe błyskawice, skąd on się wziął? W zasadzie możecie spojrzeć na kategorie przypisane do książki na goodreads i częściowo się dowiecie. Podróże w czasie, to jest ten brakujący element.
Jak widać autor łączy tu elementy suspensu i trochę sci-fi. I w tym drugim punkcie bardzo ciekawie wyjaśnia jak dochodzi do tych podróży, jak mogło to mieć miejsce i nie potrzebujemy tutaj być znawcami fizyki, bo wszystko jest prosto opisane i Koontz jeszcze bardziej wciąga czytelnika w swój świat. No właśnie, ten świat o którym pisze dokładnie poznajemy w drugiej części książki, gdy już dowiadujemy się w jakim celu Stefan kontaktuje się z Laurą i do czego dąży, wtedy zaczyna się manipulacja podróżami i plan logiczny jak zorganizować to wszystko.
Sami bohaterowie świetnie ukształtowani. Laurę poznajemy od porodu po dorosłe życie. Dowiadujemy się jak duże znaczenie miała śmierć jej ojca i pobyt w domu dziecka. Wszystkie przeżycia nawet te niespotykane są naturalnie opisane i nie pozostawiają niedosytu, bo bohaterowie na przykład w momencie zagrożenia reagują naturalnie. Nie ma nic przerysowanego, jedyne do czego mógł się doczepić niecierpliwy czytelnik, to długo skrywany cel Obrońcy, ale za to dostajemy w tym czasie Laurę i jej doświadczenia.
Przyznam, że to ciekawy początek mojej znajomości z Koontz’em. Plusem tego autora jest to, że jego książki leżą w bibliotece w starszych wydaniach i nie problemu z dostępem. Polecam!
Wydawnictwo Albatros Anioł stróż, Dean Koontz s. 454 | 2010 (org. 1988) Ocena: 4+/5 O książce na goodreads
Mam niezwykły sentyment do tej książki. To był mój pierwszy Koontz, zakupiony w ciemno, w latach 90-tych, wydanie Amberowskie w twardej okładce z obwolutą. Od „Gromu” właśnie zaczęła się moja przygoda z tym autorem. Ach, jak dawno temu to było..
14 Maj, 2015 o 4:56 pm
o widzisz.. ja wtedy czytałem fantastykę spod znaku Tolkiena i Le Guin, teraz czas na inne klimaty 😀
15 Maj, 2015 o 6:43 am
Coraz ciekawszy wydaje mi się ten facet 🙂 I jest przynajmniej jedna sierotka 😉
15 Maj, 2015 o 11:41 am
sierot jest więcej i najciekawsze wydają się bliźniaczki co w domu dziecka spotka Laura 😀
15 Maj, 2015 o 11:46 am
Dobra, dobra, nie kuś. Knootz jeszcze musi poczekać. Sam wiesz dlaczego 😀
15 Maj, 2015 o 11:49 am
😀
15 Maj, 2015 o 11:56 am
Z tym Koontzem to np. ja mam problem. Mam wrażenie, że najodpowiedniejszy czas na Koontza u mnie przeminął. Że to był dobry autor do poczytania w czasach liceum i wtedy nawet coś tam próbowałam. Teraz wydaje mi się, że jest tyle świetnych książek, że wracać do Koontza trochę mi nie po drodze. Ale widzę, że coraz więcej osób dopiero teraz zaczyna przygodę z jego twórczością (i jak widać – nie tylko od tych klasycznych dzieł)…
15 Maj, 2015 o 12:10 pm
w czasach liceum ja byłem nastawiony negatywnie do czytania i takich tam przyziemnych rzeczy jak nauka więc teraz nadrabiam, ale może coś w tym jest, choć czyta się go dobrze, może jak trafisz na odpowiednią jego powieść to Cie przekona 😀
15 Maj, 2015 o 12:27 pm
Kiedyś coś tam Koontza czytałem, ale kompletnie nie pamietam, co to było. Pamiętam jednak, że w tamtym okresie poznawałem Koontza i Kinga i jakoś tak już obaj mi się kojarzą, że to ci, którzy tworzą w podobnych klimatach:)
15 Maj, 2015 o 4:24 pm
Koontza czytałam jedynie „Odda Thomasa”, którego bardzo polecam. Wciągnęłam się w świat duchów, aż sama się zdziwiłam! Naprawdę bardzo mi się podobało, ale widzę, że ta pozycja też jest interesująca. Chyba znowu sięgnę do tego autora! 🙂 Pozdrawiam!
17 Maj, 2015 o 6:26 pm
ooo tego Odd Thomasa mam w planach choć duchy średnio mnie pociągają.. ale trzeba spróbować 😀
18 Maj, 2015 o 11:27 am
Mnie też duchy w ogóle nie pociągały. Dostałam to od znajomego, bo przecież lubię czytać, a to jest świetne, no i rzeczywiście mi się spodobało! 🙂
18 Maj, 2015 o 4:14 pm
Pingback: Kwartał drugi | TAKI TU TAKI BLOG