Odwet Czarnucha [Czas zabijania – John Grisham]
Wszystko zaczyna się od mocnego akcentu, od gwałtu. Czarnoskóra Tonya dziewczynka zostaje brutalnie wykorzystana, prawie zakatowana, przez dwóch białych Billy Ray’a Cobba i Pete’a Willarda. Opis scen działa na wyobraźnię. Ma na czytelniku wywrzeć piętno, które towarzyszyć będzie do końca książki. Oprawcy porzucają dziewczynkę licząc, że skona. Jednak ona przeżywa, trafia do szpitala, a winowajcy po krótkim czasie trafiają do aresztu i przed sąd. Ojciec dziewczynki Carl Lee Hailey, weteran z wojny wietnamskiej wykorzystuje swoje znajomości i załatwia sobie M-16. Trudno się nie domyślić, co później następuje. Jak najbardziej z zimną krwią, zaczajony Carl Lee zabija Cobba i Willarda w sądzie.
Obrony Carla podejmuje się lokalny prawnik Jake Brigance, który zna lokalne realia, wie jak się poruszać w świecie południowo-amerykańskiego Clanton. Ogólnie jest lubiany przez czarną społeczność. Często podejmuje się ich obrony, a swego czasu wybronił Lestera, brata Carla Lee. Jake mimo to zmierzy się z tą społecznością, gdy będą chcieli przejąc sprawę z własnymi prawnikami, będzie musiał zmierzyć się z Ku-Klux-Klanem, który urządzi mu niezła jazdę, a niebezpieczeństwo będzie wszem obecne.
Czas zabijania to jedna z najbardziej znanych powieści Johna Grishama. Co tu dużo mówić. Lubie klimaty amerykańskich prowincji, lubię też prawnicze klimaty. Filmy/książki z rozprawami, ławami przysięgłych, zawiłościami prawnymi, to jest to. Grisham wyjaśnia jak działa system prawny. Przedstawia jak zawiłe jest wybieranie przysięgłych, jak trzeba uważać, aby nie wywierać wpływu na nich. Wszystko opisuje przystępnie i jak najbardziej przyswajalnie dla każdego laika.
Grisham skupia się tu głownie na pokazaniu różnicy rasowej i sprawiedliwości rasowej. Wyraźnie zaznacza, że gdyby to biały człowiek zabił czarnych za gwałt na swoje córce, to nawet nie doszło by do rozprawy i zostałby postawiony w stan oskarżenia. Trudno się nie zgodzić, takie były czasy. Byli ludzie i były czarnuchy. Summa summarum autor trochę chce, byśmy też stali się przysięgłymi i podjęli decyzję czy skazalibyśmy Carla Lee, choć nie pozostawia zbytni nam wyboru. Sam mam córkę i na 99% też zrobiłbym to co on. Czemu się dziwić? Każdy ojciec chce szczęścia swojego dziecka.
Świetna książka, polecam każdemu kto nie czytał. Dziś obejrzę ekranizację, którą już kiedyś widziałem, ale to było dawno i jedyne co pamiętam to Sandre Bullock (chyba dlatego, że jestem facetem hehe).
Wydawnictwo AMBER Czas zabijania John Grisham s. 437, 2002 rok wydania Ocena: 5/5
Somaly [Droga utraconej niewinności – Somaly Mam]
Są zakątki świata w których żyje się ciężko. Żyje się bardzo ciężko. Ten ciężar czasem jest tak duży, że trudno nazwać to życiem. Po lekturze ksiażki Somaly Mam Droga utraconej niewinności trudno odnieść wrażenie, że większość kambodżańskich kobiet w zasadzie nie żyje.
O Somaly Mam, może już ktoś z Was słyszał. Jest ona byłą prostytutką, która została sprzedana przez swojego ‚dziadka’ do burdelu. Dziwne? Nie, w Kamboży, Wietnamie czy Tajlandii to norma. Tym bardziej, że Somaly miała wtedy zaledwie 12 lat. Szok? No nie bardzo. Zdarza się tam, że do burdelów trafiają dziewczynki mające 5, 6 lat. Masakra.
Somaly opisuje w książce swoje życie. To jak była traktowana w swojej wiosce. To jak starała się zaadoptować i dostosować. Dużo dowiadujemy się o sytuacji w kraju, któremu doskwiera wojna domowa, korupcja i handel żywym towarem, który dotknął ją bezpośrednio. To w jakich warunkach żyją dziewczyny sprzedające swoje ciało jest wstrząsające. Samo podejście ludzi w tym kraju woła o pomstę do nieba. Rodzice sprzedający swoje dzieci za 50 dolarów. Szokujące słowa matki, która mówi, że się wycierpiała przez dziewięć miesięcy i podczas porodu więc ma prawo sprzedać dziecko, czy słowa ojca gwałcącego swoje dziecko, który mówi, że to nie jego dziecko, a to dziecko jej matki i on nie ma nic wspólnego z nim, bo to ona je urodziła. Kultura jest tam całkiem inna, tam ludzie nie mówią o sprawach osobistych, bo wtedy możesz okazać swoją słabość, która zostanie wykorzystana przeciw tobie, dlatego kobiety nie mówią o tym, że ktoś je bije, wykorzystuje. Dobra żona to cicha żona.
Somaly pokazała silny charakter i los okazał się dla nie łaskawy. Opisuje sytuację w jakiej założyła fundację pomagającą dziewczynkom wyrwać się z burdelów. Problemy z jakimi się spotyka takie jak opór władz i korupcja mimo zniechęcenia nie sprawiają, że porzuca swojego planu. Pomaga dużej ilości dziewcząt. Przypadki niektórych z nich oczywiście są opisane, a są bardzo szokujące.
Trudno oceniać książkę taką jak ta. Są w niej sprawy o których nie często się mówi, bo też trudno o tym mówić. Jeśli się już powie to trudno przejść obok obojętnie. Śmierć, przemoc i ubóstwo. Wszystko to znajdziecie w tej książce. Jest też nadzieja, na to, że będzie lepiej. Cywilizacja i sposób myślenia ludzi z czasem się tam zmieni. Oby.
Artykuł w Wysokich Obcasach o Somaly Mam
Wydawnictwo Albatros Droga utraconej niewinności Somaly Mam s. 256, 2012 rok wydania Ocena: 5/5
Waszmoście [Szubienicznik – Jacek Piekara]
Ot i mamy ciekawą pozycję. Do literatury rozrywkowo-historycznej zabieram się od jakiegoś czasu. Chciałem rozpocząć od czegoś Komudy, ale gdy pojawiła się sposobność na przedpremierowe przeczytanie nowej książki Piekary po chwili zastanowienia zdecydowałem, że czas zacząć wielmożni Państwo.
Z twórczością Piekary zetknąłem się przy cyklu inkwizytorskiego z głównym bohaterem uniżonym sługą Mordimerem na czele. Muszę przyznać, że tamta seria mi się spodobała, była lekko napisana, takie rozrywkowe czytanie.
W nowej książce Piekary przenosimy się do pierwszej Rzeczpospolitej końca XVII wieku. Głównymi bohaterami są szlachcice podstarości Jacek Zaremba oraz stolnik imć (bardzo mi się podoba to słówko) Hieronim Ligęza. Pan Jacek przybywa do stolnika na zaproszenie dostojnego gospodarza, jak się później okazuję celem wyjaśnienia pewnej sprawy, czy też może krotochwili? Ot, sam Pan Hieronim nie jest pewny, czy ktoś sobie żarty robi. Otóż do stolnika przybywają dwaj jegomoście, też na jego zaproszenie (Hieronima), tylko problem w tym, że on ich nie zapraszał, a mają listy sygnowane jego sygnaturą, a co gorsza w listach obiecuje wyjaśnić trapiące ich problemy.
Muszę przyznać, że początkowo miałem problem z przestawieniem się na taki język, ale już po kilkunastu stronach zacząłem jak najbardziej wręcz delektować się staropolskim słownictwem. Czasem zastanawiając, czemu już nie używamy niektórych określeń.
Wracając do fabuły, jest ona bardzo ciekawie przedstawiona, akcja momentami nie jest może zbyt dynamiczna, podstarosta i stolnik robią różne wywody na temat szlachty i Rzeczpospolitej, jej przyszłości i stanu obecnego. Trzeba przyznać, że wszystko brzmi bardzo wiarygodnie. Nie jestem jakimś znawcą historii, ale ogólnie mi się bardzo podobało.
Jedynym problemem książki jest niedosyt. Książka pod koniec wyraźnie nabrała tempa, by się zakończyć. Ot, jakby chciała powiedzieć „Cierpliwości, waszmość. Musisz poczekać”. No więc na rozwiązanie sprawy, trzeba czekać do wydania kolejnego tomu. Ja na pewno po niego sięgnę.
Na zachętę tak jak ostatnio, jakieś cytaty.
– A prawo, prawo przecież jest najważniejsze. Choć niektórzy powiadają, panie starosto – podsędek spojrzał na Zarembę – że w Polsce przypomina ono raczej drewniany płot. Żmija się prześlizgnie, wilk przeskoczy, żubr stratuje…… ale za to, co najważniejsze! całe bydło trzymane jest tam, gdzie jego miejsce.
Ja zawsze mówię, że my, wdowcy, jesteśmy niczym złote pierścionki dla tych sikorek. Tylko patrzą, żeby nas w dzióbek porwać i zanieść do gniazda.
Szlachecka fantazja tak we mnie dzień i noc płonęła, że strumieniami wina wciąż musiałem ją gasić.
Wydawnictwo Otwarte Szubienicznik Jacek Piekara s. 480, 2013 rok wydania Ocena: 5/5
Kiedyś cię znajdę [Zaginiona dziewczyna – Gillian Flynn]
Zaginiona dziewczyna autorstwa Gillian Flynn już przed premierą mnie pociągała. Nawet jakoś tam (czyt. ściągnąłem z neta) zdobyłem angielską wersję i zacząłem czytać. Jednak z angielskim jest u mnie średnio i jak zobaczyłem w zapowiedziach, to zdecydowałem się poczekać.
Z twórczością Flynn nie miałem do czynienia, ale oczywiście rekomendacje z goodreads (najlepszy thriller 2012) zrobiły swoje więc nie było wyjścia i trzeba przeczytać. A czy warto? Oooo tak. Jak najbardziej!
Głównymi bohaterami książki są Nick i Amy Dunne. Poznajemy ich w dniu piątej rocznicy ich ślubu. Amy znika, a wszystko wskazuje na porwanie. Kto za tym stoi? Nie do końca wiadomo i pojawiają się pewne niejasności. Nie chcę zdradzać za dużo z fabuły, bo główną siłą tej książki jest zaskoczenie i trzymające napięcie.
Cały czas narracja jest dwu torowa. Jednym narratorem jest Nick, drugim Amy. Rozdziały z początku to relacja z lat wcześniejszych a dokładniej zapiski jej dziennika. Czasem miałem wrażenie, że to jakieś dzienniki Bridget Jones. Poznajmy sytuację w jakiej Amy i Nick się zakochali, jak się pobrali i takie tam pitu pitu. Tak jak pisałem przeplatane jest to z relacjami Nicka. Czyta się dobrze, a tak od 1/3 książka nabiera tempa i już człowiek przepada.
Nick i Amy to postacie świetnie wykreowane przez Flynn. Jak najbardziej prawdziwe z krwi i kości, które zaskakują co chwilę i trudno przewidzieć co mogą zrobić. Głównym nurtem całych zajść są relacje małżeńskie i ogólnie pojęte międzyludzkie.
No cóż, książka jest dość objętościowa, ale czyta się bardzo szybko. Zakończenie, trochę przeraża i zaskakuję, dlatego polecam wszystkim co lubią thrillery i pokręconych bohaterów.
No to jeszcze parę cytatów na zachętę.
Sen jest jak kot: przychodzi tylko wtedy, kiedy go ignorujesz
Nasza znajomość natychmiast nabrała odcienia sepii: przeszłość
To dobra dziewczyna (jak na cipę)
Wydawnictwo G+J Zaginiona dziewczyna Gillian Flynn s. 652, 2013 rok wydania Ocena: 5/5
Merse w akcji
Z ligę angielską zacząłem poznawać poprzez gry komputerowe. Już na amidze miałem Sensible Soccer, a angielskie kluby były jednymi z lepszych więc oczywiście grając z bratem często pojedynkowaliśmy się prowadząc te kluby. Później wyszła wersja Sensible World of Soccer w której wprowadzono tryb kariery i można było prowadzić zespół i pobawić się w menadżera. Ale to było fajne! I jest do tej pory. Tylko teraz są już lepsze gry. Zanim wydano Football Managera, był Championship Manager i to był dopiero zjadacz czasu. Dla kogoś tak lubiącego piłkę jak ja, coś wprost wymarzonego. Dlaczego o tym piszę? Książkę, którą skończyłem czytać dotyczy jednego z piłkarzy angielskich, Paula Mersona. I muszę przyznać, że właśnie dzięki graniu godzinami CM’a, czytało mi się książkę lepiej niż mogłem przypuszczać. Dlaczego? Merson przytacza w swojej biografii dużą ilość nazwiska i dzięki graniu ja kojarzę prawie wszystkich. Jednym słowem otwierając książkę trafiłem idealnie.
Liga angielska jest świetnym produktem. Świetny produkt, to bez wątpienia świetna kasa, a jak jest na prawdę świetna to często zdarzają się kłopoty, szczególnie jeśli dużo tej kasy ma Merse. Przygody piłkarza zaczynamy od pierwszych kroków i pierwszej wypłaty, którą Paul za namową kolegi idzie do bukmachera i oczywiście przepuszcza kasę w kilka minut. Jak się okazało był to tylko motyw zapalny do hazardu, a jak hazard to i alkohol i już po człowieku.
Ta książka tak jak w przypadku opisywanego przeze mnie Spalonego Andrzeja Iwana jest w pewnym sensie spowiedzią i chyba częścią terapii. Merson opisuje to jak alkohol i hazard zawładnęły jego życiem i doprowadziły nawet do narkotyków. Opisuje jak sobie z tym wszystkim nie radzi i jakie schizy powodują u niego uzależnienia. Jak dochodzi do siebie na odwyku, by później stopniowo znów powracać w szpony hazardu.
Opisuje też oczywiście świat piłkarski. Poznajemy od wewnątrz drużyny w których grał zawodników. Dużo przygód jest śmiesznych i może być dla niektórych osób zaskoczeniem. Tony Adams sikający na kanapę Mersona, Gascoigne chodzący na golasa czy inne tego typu kwiatki, jest ciekawie. Ciekawe są też opisane metody pracy Aresena Wengera, jego podejście do zawodników, filozofia prowadzenia drużyny.
Paul Merson mimo, że był dobrym piłkarzem, w naszym kraju kibice mogą go średnio kojarzyć. Mimo, że zdobył parę tytułów m.in. Puchar Zdobywców Pucharów w 1994. Jego życie to nieustanne wzloty i upadki. Teraz jest komentatorem w telewizji Sky. Swoją obecną pracę też opisuje i możemy poznać jak to wygląda od kuchni. Poniżej filmik z ostatniej kolejki ligi angielskiej, który był bardzo emocjonujący (Manchester City rzutem na taśmę zdobył mistrzostwo kosztem Manchesteru United), a Merse przeżywał to tak:
Książkę polecam wszystkim, a piłkarzom szczególnie, bo problem hazardu jest teraz obecny w naszej piłce ale się tak o tym nie mówi. Co do książki to spotkałem się z opiniami, że jest tu za dużo przekleństw, ale jakoś nie specjalnie mi to przeszkadzało. Dla kogoś część nazwisk może być anonimowa, ale w zasadzie jak czytamy inne biografie to też mamy taki syndrom. Nie ma co żałować pieniędzy, jest co przeczytać!
Wydawnictwo Rebis Jak nie być profesjonalnym piłkarzem, Paul Merson s. 336, 2012 rok wydania Ocena: 5/5
Ziemia obiecana
Ivo Vuco, a właściwie Ivo Vučinić jest polskim pisarzem serbskiego pochodzenia. Większą część życia spędził w Nowym Jorku i też właśnie w tym mieście dzieje się akcja jego debiutanckiej powieści Synonim Zła.
Bohaterem powieści jest polak Bartek Shmidt, który od zawsze marzył o USA i NY. W końcu jego marzenia się spełniają i na fałszywym paszporcie za pożyczone pieniądze udaje mu się dostać do Ziemi Obiecanej jaką dla niego jest właśnie jedno z najludniejszych miast na zachodnim wybrzeżu. Konsekwencje pewnych zachowań zaraz po wyjeździe będą miały dramatyczny wpływ na jego dalsze losy, ale o tym będziecie musieli przeczytać sami.
Narratorem powieści jest sam bohater, który opowiada swoją historię oczekując na wyrok kary śmierci. Historia ta jest bardzo dynamiczna i wciągająca. Bartek poznaje ciekawych ludzi, zaprzyjaźnia się z nimi, by w końcu zakochać się i też zacząć zarabiać konkretne pieniądze. Zarabiać bynajmniej na miłości, ale z przyjaciółmi kradną samochody na zlecenie za co dostają niezłą kasę. Jak zawsze w takich historiach wszystko idzie dobrze, ale do czasu, czego powinniśmy się domyśleć wiedząc, że bohater oczekuje na karę śmierci.
W książce jest coś z kryminału, gangsterki, jest też dużo strzelania, wygłupów i momentami jest bardzo śmiesznie. Autor bardzo dobrze opisuje relacje i buduje napięcie, ale to relacje są tu najważniejsze. Bo trzeba przyznać, że summa summarum jest to książka w głównej mierze o przyjaźni i konsekwencjach jakie ponosimy za popełnione czyny.
Muszę przyznać, że mam prawicowe poglądy i jestem zwolennikiem kary śmierci. Jednak po skończeniu książki trochę inaczej patrzę na to wszystko. Dalej jestem zwolennikiem, ale książka wywołała u mnie pewne emocje, które doprowadziły mnie do przemyśleń i refleksji nad tym wszystkim.
Nawet nie wiem kiedy przeczytałem książkę, czyta się ją szybko. Trochę miałbym zarzutu do rozdziału z wydarzeń zamachu na WTC w 2001 roku. Odniosłem wrażenie, że autor jakoś tak trudno mi uwierzyć, że Bartek zachował jak się zachował i parzyłem przez pryzmat, że nie każdy byłby na tyle odważny by tak pomagać.
Jeśli macie okazję sięgnąć po tą książkę to zróbcie to bez wahania. Ja idę oddać dziś do biblioteki. Kto następny?
Bellona Synonim Zła, Ivo Vuco s. 387, 2012 rok wydania Ocena: 5/5
Are You Ready To Play?
No dobra. Science-Fiction to gatunek, który ostatnio rzadko gościł u mnie. W zasadzie ostatnie książki jakie czytałem z tego gatunku to jakieś Ursuli K. Le Guin czy Ray’a Bradbury’ego. Choć [geim] z początku miesiąca też miął tam jakieś elementy sci-fi. Gdy swego czasu przeczytałem opis książki Player One Ernesta Cline’a wiedziałem, że to coś dla mnie. A, że też przytrafiła się okazja przeczytania tej książki na mym Kindle, to na co było czekać?
O czym jest ksiązka? Ano, jest rok 2044, świat w kryzysie energetycznym. Syf, ubóstwo na każdym kroku. Jedyne co ludzi trzyma w kupie i psychicznie, to OASIS. Jest to nic innego jak wirtualny świat w którym każdy jak powiedzmy w grach RPG czy innych może doskonalić swoja postać tj. awatara. OASIS to druga rzeczywistość. Można tam kupować, reklamować, zarabiać i takie tam, czyli w zasadzie jest to taki nasz internet ale na wyższym poziomie. Całe życie można w zasadzie tam przenieść. Do dyspozycji użytkownika nawet przewidziane są takie fotele i kombinezony dzięki którym nie trzeba nawet wychodzić do WC. W roku 2044 właśnie umiera Jimmy Halliday twórca i jak to bywa w takich przypadkach majątku nie ma kto dziedziczyć więc wymyślił on grę, która polega na znalezieniu jaja w świecie OASIS. Graczy do celu prowadzą zagadki których rozwiązanie często stanowi duży problem. Rozwiązanie pierwszej zajmuje kilka lat.
Musze przyznać, że mi świat Halliday’a fana lat 80-tych przypasował idealnie. Większość gier i filmów o których jest mowa w książce znam z życia. Ba! Moim pierwszym komputerem było Atari 800XL (kupione gdzieś ok 1989), a Joust czy inne gierki się pogrywało. (Choć moją pierwszą grą było River Raid :)) Całe te okoliczności przyrody i niepowtarzalnej.. ten tego.. no czyta się to świetnie. Zaskakujące w dodatku jest że to debiut Cline’a. Niektórym może nie pasować to, że informacji czasem jest natłok i trudno się połapać jeśli ktoś nie zna do końca jak wyglądały gry czy nie kojarzy filmów, ale od czego jest interenet? Zawsze można odłożyć ksiązkę i sprawdzić jak co wygląda. Choć myśle, że PacMan’a to każdy kojarzy 🙂
Po lekturze książki można się zastanowić do czego nas doprowadzi taki wirtualny świat. Teraz już ludzie często się dystansują i odcinają. Mają kompleksy, które w necie mogą ukryć. OASIS też do tego służy bohaterom. Pożyjemy zobaczymy.
Jakoś tak po poprzedniej książce chyba dobrze trafiłem, bo ta pozycja pochłoneła mnie bardzo. Teraz zobaczymy jak to zekranizują, bo z tego co wyczytałem prawa wykupił Warner Bros. Zobaczymy, choć obawiam się, że nie będzie to łatwe zadanie.
Ta książka z pewnością zachęciła mnie do zwrócenia się trochę w stronę sci-fi i może więcej poczytam z tego gatunku. Na pewno sobie zainstaluje emulator z Atari i przypomnę stare gierki.
Amber Player One, Ernest Cline s. 416, 2012 rok wydania Ocena: 5/5
Ajwen
Jestem tym rodzajem faceta który się interesuje piłką, a co gorsza czasem wolę obejrzeć mecz ligi polskiej niż powiedzmy jakiś hit typu Chelsea – Manchester United lub coś w tym stylu. Dlatego też z chęcią sięgnąłem po biografię legendy Wisły Kraków czyli Andrzeja Iwana. Gdy Iwan zaczynał kopać w seniorskiej piłce mnie jeszcze nie było w planach. Większość piłkarzy z tamtego okresu znałem tylko ze słyszenia i rzadko kiedy była okazja oglądać powtórki meczów z tamtych czasów, a jeśli już to jakoś nie specjalnie mnie do tego ciągnęło. Po lekturze Spalonego jak natrafię na jakąś powtórkę trudno będzie już nie obejrzeć takiego meczu. Dlaczego? Hmm Iwan bardzo dokładnie opisał środowisko piłkarskie, zasady jakie wtedy obowiązywały w drużynie Wisły, czy też co się działo w kadrze na którą czasem mimowolnie swego czasu musiał jeździć.
Książka jest pełna anegdot i opowieści, czasem śmieszniejszych czasem przeciwnie. Iwan pakował się w kłopoty z taką samą częstotliwością jak zdobywał bramki (czy chociażby zaliczał asysty). Kłopoty te czasem ciągną się aż do dnia dzisiejszego, hazard w połączeniu z alkoholem to mieszanka wybuchowa i w książce stopniowo jesteśmy przygotowywani do opisu prób samobójczych (na szczęście nie udanych). Wszystko jest świetnie zredagowane (brawa dla Krzysztofa Stanowskiego z weszlo.com) i czyta się naprawdę rewelacyjnie. Przez całą książkę brakowało mi tylko opisu odczuć rodziny która musiała znosić wyskoki niepokornego piłkarza, ale ciekawość została zaspokojona załączonym wywiadem z Bartoszem Iwanem tj. synem Andrzeja.
Myślę, że jeśli ktoś się nie zna na piłce jak najbardziej też może przeczytać o polskim bagnie jakim była i chyba w dalszym ciągu jest polska piłka. Obawiam się tylko, że już nie trafi się drugi taki sportowiec, który aż tak by się otworzył.
Tym którzy nie wiedzą napisze, że Andrzej Iwan teraz pracuje w Orange Sport gdzie jest komentatorem i ekspertem piłkarskim. Jest także blogerem na portalu piłkarskim weszło!. Mam nadzieję, że największe kłopoty i problemy są za nim już gdzieś daleko i przyjdzie nam podziwiać jego fachowość długie lata.
Wydawnictwo Buchmann Spalony, Andrzej Iwan, Krzystof Stanowski s. 408, 2012 rok wydania Ocena: 5/5
Rizzoli – Twarda Sztuka
Tess Gerritsen z zawodu jest lekarzem internistą. Jeśli pisze takie świetne książki, to ciekawe jaka jest w fachu w którym się trudni na co dzień. Skalpel to druga część serii o detektyw Jane Rizzoli. W zasadzie, kto nie czytał pierwszej części, to obowiązkowo musi nadrobić lekturę, bo bez przeczytania Chirurga nie będzie mieć pełnego obrazu zamierzeń autorki.
W tej części po serii morderstw w Bostonie Jane od razu widzi podobieństwo do morderstw Warrena Hoyta (tutułowy chirurg z pierwszej części), który odsiaduje wyrok w więzieniu. Po paru dniach okazuje się że Warrnen uciekł i sprawy bardziej się komplikują. W sprawę miesza się FBI, które nie zawsze ma to w zwyczaju, co też bardzo niepokoi Jane.
Książkę czyta się świetnie. Mimo, że zajęło mi to przeszło tydzień jestem pod wrażeniem rozmachu i dynamiki książki. Z pewnością na dobre (w porównaniu z pierwszą częścią) wyszło skupienie uwagi już tylko na Jane i na niej skupieniu narracji, bo w pierwszej części mielimy jeszcze przeskakiwanie z Cathrine Cordell czy Thomasa Moore’a. Na pewno dużą zaletą są opisy medyczne jakie w książce zamieszcza autorka, które momentami są drastyczne i makabryczne. Zawsze wyobrażam sobie jak by wyglądała ekranizacja takiej sceny i czy pokazane zostały w równie ‚malowniczy’ sposób jak je opisała pisarka.
Sama postać Jane Rizzoli jest bardzo wyraźna. Dowiadujemy się co musi przejść jedyna kobieta w wydziale zabójstw w Bostonie. Jaką musi wykazać się wytrwałością i odwagą, aby koledzy po fachu ją szanowali jako współpracownika. Trzeba ją podziwiać za tą wytrwałość i za to że realizuje swoje marzenia z czasów dzieciństwa, czyli bycie policjantką.
No cóż. Pozostaje zachęcić wszystkich do sięgnięcia po serię z Rizzoli. Ja za chwile sprawdzę czy kolejny tom jest dostępny w bibliotece.
Wydawnictwo Albatros Skalpel, Tess Gerritsen seria: Rizzoli & Isles (tom 2) s. 350, 2003 rok wydania Ocena: 5/5