o książkach i nie tylko

Posts tagged “de la motte

Wiem, że coś wiem [Szczątki Pamięci – Anders De La Motte]

Była taka książka, był taki bohater. Miał on zanik pamięci i był agentem. Bourne. Jason Bourne. Dzięki ekranizacji myślę, że obok Bonda jeden z bardziej rozpoznawalnych agentów jakich zrodziła popkultura. Historia agenta tracącego pamięć i kawałkami odzyskującego ją wciągała niesamowicie, Ludlum stworzył świetną postać i nie dziwne, że pisarze do niej nawiązują, bo jak czerpać, to od najlepszych. Anders De La Motte w najnowszej swojej powieści też nawiązuje to Bourne’a, ba nawet bohater David Sarac sam w pewnym momencie stwierdza o sytuacji w jakiejś się znalazł, że to wszystko nie możliwe i przecież nie jest żadnym Bourne’em, ale mi od początku coś się kojarzyło z Jasonem.

Zaczyna się od wypadku. David Sarac, to traci to odzyskuje przytomność. Po wybudzeniu okazuje się, że w wyniku urazu częściowo traci pamięć. David pracuje w policji w Sztokholmie. Jest szefem jednostki zbierającej informację, a co za tym idzie ma mnóstwo kontaktów i informatorów, głównie ze światka przestępczego. Tożsamość tych osób była skrzętnie ukrywana i czasem tylko David ją znał, szczególnie jeśli chodzi o niejakiego Janusa, którego wszyscy szukają. W sprawę angażuje się też minister, a Sarac musi wszystko poukładać, aby dowiedzieć się kto jest tym dobrym, a kto złym, bo wypadek w jakim uczestniczył nie do końca okazuje się przypadkowym.

Fabuła wydaje się być ciekawa, jednak głównie skupia się na tym, aby rozwikłać tożsamość Janusa. Trochę w miarę czytania, gdy już poznamy wszystkich bohaterów można domniemać, kto to i czar zaskoczenia pryśnie. Poza tym autor nie rozwija za dużo wątków więc może w miarę kolejnych książek serii czytelnik przywiąże się bardziej do bohaterów i dowiedzie o nich więcej. Zwrotów akcji było parę, ale jakoś ogólnie historia ta nie wciągnęła mnie na tyle by zarwać nockę. Nie było parcia, już już muszę wiedzieć co dalej. Pomysł trzeba przyznać jest niezły, bo Sarac traci kontrolę na siatką informatorów szczególnie nad Janusem, którego tajemnice mogą doprowadzić do końca kariery Saraca.

Hm.. Seria z Henrikiem Pattersonem (do poczytania o niej u mnie tu i tu i tu) charakteryzowała się też świetnym pomysłem, a przez dość luzacki język bardzo przyswajalna. Tu potencjał jest, jednak póki co autor chyba się dopiero rozpędza, dając nam namiastkę swoich możliwości, bo w poprzedniej serii bardziej wciągało, co nie zmienia faktu, że jest to przyzwoity thriller odsłaniający pewien sposób budowania informacji przez służby policyjne przez co linia między tymi dobrymi i złymi staje się bardzo cienka. Cóż, zobaczymy co będzie dalej.

Wydawnictwo Czarna Owca
Szczątki Pamięci, Anders De La Motte
s. 448, 2015 rok wydania 
Ocena: 3/5
O książce na goodreads

Finał? [Bubble – Anders de la Motte]

Gra. Anders de la Motte wciągnął mnie w tą swoją Grę. Pierwsza część powiała świeżością i wciągała. I to miała za zadanie. Druga trochę słabsza, ale na tyle już pochłania, że automatycznie po ukazaniu się finałowego tomu [bubble] nie ma wyjścia trzeba dowiedzieć się jak to się skończyło.

Tym którzy nie czytali, streszczę mniej więcej w paru zdaniach co się działo wcześniej i co się dzieje tu. No wiec w pierwszej części ([geim]) Henrik Petterson zostaje zaangażowany w Grę. Wykonuje zadania. Początkowo banalne, stopniowo trudność i ryzyko narasta. Wszystko jest rejestrowane przez mrówki tj. innych graczy którzy mają swoje zadania tu akurat kręcenie jak ktoś wykonuje zadanie, przy czym gracz nie widzi do końca kto jest zanagażowany. Ogólnie Gra staje się na tyle niebezpieczna, że Henrik łamie zasadę nr. 1 czyli ‚Nie mów o grze nikomu’ i zaczynają się kłopoty. Chęć zemsty, rewanżu i ogólnie najważniejsze jakby to powiedział HP ‚Dżizas o co kur.. chodzi?’

Po drugiej części w której HP stara się dowiedzieć kto go wrabia w morderstwo i jaki to ma związek z Grą oczywiście. Kto jest Przywódcą. Właśnie to ostatnie też zdaje się być pytaniem w finałowej części książki. HP dostaje kolejne zadanie. Ostatnie. Nie może, a może nie chce się wycofać. Czasem zachowuje strasznie naiwnie. Zamiast dać sobie siana brnie w Gre jak ćma do światła. Po prostu jest takim bohaterem który robi wszystko by było ciekawiej. Jego siostra Rebecca cały czas jest manipulowana i wciągana. Na dłużej pojawia się kolega HP Mange, który zniknął tak na prawdę w drugiej części.

Autor bardzo dobrze poradził sobie z pewnego rodzaju zwrotami akcji i zmianami podejrzanych co do szefa Gry. Pod koniec nie wiadomo kto jest tym dobrym a kto jest tym złym. Kto jest po stronie Gry, a kto z nią walczy. Dzięki prowadzonej dynamicznie narracji i przeskokach od HP do jego siostry mamy dwie wizje jakby, i dwie możliwości. I to czym jest gra dobrze podsumowuje zdanie:

Gra to taki test Rorschacha. Wiesz, ten z kleksami. Mózg interpretuje ich kształt na swój sposób i sam wypełnia luki. Widzi się to, co się chce (…)

Becca wierzy w swojego Przywódce. HP wie swoje i chce zrobić to chce. Momentami zachowuje się bardzo dobrze i inteligentnie jak przy utworzeniu planu awaryjnego ataku na Fortece, lecz czasem jego inteligencje zabija ciekawość (wycieczka do pokoju sąsiad i spotkanie z..).

Całą serię trzeba ocenić bardzo pozytywnie. Z pewnością spodoba się młodzieży ze względu na język i świetne tłumaczenie, które dobrze oddaje głownie HP. Zakończenie jest ciekawe i z pewnością zaskakujące. Choć jest to trylogia to koniec pozostawia furtkę na kontynuację.

O poprzednich częściach:
[geim]
[buzz]

Czarna Owca
[bubble], Anders de la Motte
s. 496, 2013 rok wydania
Ocena: 4/5

HP! Madafaka! [buzz – Anders de la Motte]

No cóż. Tytuł mówi za siebie. W pierwszej części trochę mnie drażniło, ale chyba się przyzwyczaiłem. Madafaka oddaje stan umysłu Henrika Pettersona, głównego bohatera drugiej części trylogii Andersa de la Motte. Pierwsza część [geim] (tu recenzja) bardzo przypadła mi do gustu i wizja Gry była bardzo wciągająca, książkę czytało się jednym tchem. Z kontynuacją jest bardzo podobnie, choć chyba już nie ma takiej świeżości i zaskoczenia.

HP ucieka ze Szwecji po narażeniu się Grze. Upozorowana jego śmierć miała przekonać właścicieli rozgrywki, że przepadł on niepowrotnie. Henrik ma jednak zrytą psyche i często ładuje się samoistnie w jakieś bagno (może dlatego książka wciąga). Poznaje niejaką Annę z którą zalicza numerek, po czym ona go spławia, ale HP wkurza się, gdy ona szybko znajduje sobie innego lowelasa. Jaranie i chwile zapomnienia powodują, że zostaje wplątany w śmierć pięknej Szwedki i zostaje zdemaskowany. Oczywiście teraz stara się wyjaśnić śmierć Anny, gdy okazuje się tak jak pisałem, że jest Szwedką. Jej firma, pieniądze, i wszechobecna (jak się zdaje HP) Gra doprowadzają do bardzo dynamicznych zdarzeń.

Aaaa oczywiście jest też siostra HP Becca i ona też ma jakieś popieprzone życie. Wplątuje się w romanse, karne odsunięcie od służby, a do tego ktoś trolluje w sieci i napuszcza na nią internautów.

Muszę przyznać, że idea firmy Anny w której pracowała, a w której odnajduje się HP jest bardzo realistyczna i z pewnością już takie firmy istnieją w mniejszym, czy mniejszym stopniu. A czym się zajmują? No może nie zdradzę. Niech będzie to element jakiegoś zaskoczenia.

Podoba mi się w książce jej dynamizm. Przeskoki z losów HP i jego siostry następują bardzo płynnie, a autor stara się z każdym rozdziałem zbliżyć jakoś losy rodzeństwa. Trochę brakowało mi rozwinięcia zakończenia z pierwszej części książki czyli udziału Magnusa/Faruka, choć później się pojawiła, ale nic się nie wyjaśniło, a powinno bo jakoś zakończenie poprzedniej części wyraźnie otwierało drogę do drugiej. A może jakoś za dużo wymagam. Zobaczymy co będzie w trzeciej części.

Czarna Owca
[buzz], Anders de la Motte
s. 456, 2013 rok wydania
Ocena: 4/5