o książkach i nie tylko

Posts tagged “mars volta

Muzycznie w 2012

Tak jakoś było o książkach w 2012 teraz będzie o muzyce. Jakoś tak w zeszłym roku jeśli chodzi o dźwięki i płyty to dziwnie było. Gdy byłem zmuszony do leżenia w szpitalu czas umilały mi dźwięki jednej z komercyjnych stacji i po dwóch dniach myślałem, że dostane do głowy, bo jak można tak często puszczać do samo? eh straszne..

Ja jakoś popowej papki nie lubię. Aczkolwiek Lana Del Rey fajną płytę nagrała. Nie będę ukrywał, że mi bardziej bliskie są rockowe klimaty. Dlatego bardzo się ucieszyłem, gdy w zeszłym roku reaktywował się At The Drive-In. Kto nie zna ten trąba. Takiego post-hardoce’owego, rockowego grania mi brakuje. Ale wiem, że nie wszystkim pasuje sposób śpiewu (krzyku) Cedric’a. Kto nie zna przypomnę jednym z przyswajalnych kawałków z ich ostatniej płyty wydanej wieki temu bo w 2000 roku.

Fajne? No, jest tego trochę. Jeśli będą gdzieś blisko koncertować z pewnością ja też tam będę.

Jak ATDI, to też trzeba wspomnieć o The Mars Volta, który w zeszłym roku wydał płytę Noctourniquet i co tu dużo mówić, nie powinno nikogo dziwić, że jest to dla mnie jedno z lepszych wydawnictw zeszłego roku. Omar Rodriguez-Lopez i koledzy zmienili trochę podejście, Omar właśnie zostawił trochę więcej miejsca kolegom, jest mniej gitar, nie ma tylu partii gitar co w poprzednich wydawnictwach, więcej jest syntezatorów, elektroniki. Ogólnie jest dobrze.

Zespołem z innej bajki jest 2:54. Kiedyś trafiłem na ich epkę Scarlet i katowałem ją. Oj katowałem. Ściana gitar, spokojny wokal kobiecy, zapadające w pamięć utwory. Wszystko było świetnie i płyta pt. 2:54 była świetnym uzupełnieniem i nie zawiodła oczekiwań.

Jak ich nie lubić?

hehe no a teraz będzie coś na rozgrzanie, bo nie będę opisywał wszystkich rzeczy które mi się podobały (może rozłożę to w czasie, a może zostawię w spokoju :P)

Za oknem zimno, a ja wrócę do czasu letniego. Macie tak, że z daną porą roku kojarzą się Wam odpowiednie utwory? Czasem tak jest, że najlepiej reggae słuchać latem, czy coś w tym rodzaju. Jedną z płyt których najlepiej się słucha w odpowiednich okolicznościach przyrody jest Quantic & Alice Russell with The Combo Bárbaro Look Around the Corner.

Polecam całą płytę. Właśnie ją odświeżam sobie i aż mi cieplej…

No i póki co tyle. Muzycznie dziwny ten rok 2012 był dla mnie. Ale płyt z zeszłego roku jeszcze dużo będzie się poznawać, no bo jak to wszystko ogarnąć?

Nieważne… napijmy się 🙂