Wśród szuszwoli [Jonasz – Władysław Zdanowicz]
Szuszwole to w żargonie wojskowym oznaczenie tubylca, czy też jakiegoś wrogiego bojownika. Wśród takich osób na misji stabilizacyjnej w Iraku przebywa Piotr Leńczyk, po wydarzeniach z pierwszej części (tutaj o niej szerzej) jest już bardzo znanym żołnierzem. Sławę przyniosła mu jego głupota, a w szczególności niemożność trzymania języka za zębami i paplanie farmazonów w momencie, gdy przydałoby się trochę pomilczeć.
Główny bohater to siła tej serii. Rover od samego początku popisowo daje przykłady swojej bezmyślności. Trudno się trochę dziwić, w sumie szkolenia do końca nie przebył i to się odbija na różnych śmiesznych sytuacjach, a o braku szacunku dla zwierzchników nie wspominając. Poczucie humoru czasem zahacza o abstrakcję i trudno sobie wyobrazić daną sytuację, ale Szwejk też robił różne głupie rzeczy o Dolasie nie wspominając, to Rover, też tu daje czadu. Rover, to ksywka jaką Leńczyka ochrzcili koledzy z nowego plutonu rotacyjno-dyspozycyjnego. Pluton ten często jest wysyłany, tam gdzie nikt inny za bardzo nie ma ochoty się zapuszczać. Jest tu trochę zbieranina osobników, którzy gdzieś tam podpadli i teraz muszą tu odpokutować. Zarówno dowództwo w postaci kapitania Młodszego, czy sierżantów Gecco i Drwala jest tu specyficzne, ale są też ludzie wyróżniający się kulturowo dzięki gwarze tak jak Hanys.
Często ma się wrażenie, że wszystko będzie spokojne i szeregowy w miarę się opanuje, ale szukanie kłopotów jakoś ma w naturze. Problemy jego problemami, ale też autor dość w prześmiewczy sposób pokazuje mechanizmy działania Wojska Polskiego, śmieszne problemy Rovera z wymianą butów, czy ogólny brak dostępu do sprzętów wyższej generacji takich jak noktowizory. Trudne jest nie tylko kombinowanie żołnierzy w pozyskaniu czy to sprzętu którym się posługują, ale też trudno opanować chęć zagarnięcia jakichś fantów zdobytych w walkach w Iraku, w końcu niektórzy chcą zarobić, lecz pluton rotacyjno-dyspozycyjny jest specyficzny i tak takie rzeczy mogą nie przejść – i dobrze.
Pierwsza książka przeczytana w 2015 roku bardzo mi przypadła do gustu i przypomniała jak dobrze się bawiłem przy jej pierwszej części Misjonarzy z Dywanowa. Jest to pozycja raczej dla mężczyzn. Żołnierski język, te wszystkie kurwy i inne sracze spotykane co jakiś czas mogą zniechęcić, ale chyba inaczej przedstawione fakty mijałby się z prawdą. Wprawdzie w wojsku nie byłem, ale może to i jeszcze potęguje sympatię do opisanych wydarzeń. W końcu najważniejsze jeśli w powieści poznamy z czym nie mamy do czynienia.
Wydawnictwo Księgarnia Zdanowicz Misjonarze z Dywanowa. Polski szwejk na misji w Iraku. Część II. Jonasz Władysław Zdanowicz s. 384, 2011 rok wydania Ocena: 4/5 O książce na goodreads