Kryminał inwalidzki [Żniwa zła – Robert Galbraith]
Pierwszy raz Galbraithem miałem spotkanie podczas konkursu na fejsie, gdy do wygrania był ebook na profilu publio, a że gupi ma zawsze szczęście, to mi też dopisało i udało się wygrać. Dopiero wtedy się dowiedziałem że to kryminalne wcielenie Pani od małego okularnika co macha różdżką. Miało to dla mnie takie samo znaczenie jak remont głównego skrzyżowania w Kuala Lumpur. Seria z jednonogim detektywem jakoś mi przypasowała, a to zrobiła Rowling zrobił Galbraith w nowej części spowodowało zarwaną noc czytelniczą. Czego chcieć więcej.
W tej części wszystko zaczyna się od przesyłki jaka przychodzi do agencji Cormorana. Kurier na motocyklu dostarcza pakunek zaadresowany na Robin, asystentkę Strike’a. W środku – o zgrozo – odcięta noga. Cięcie dokładnie takie jak ubytek nogi u detektywa. Do tego notka z cytatem z którym Strike ma skojarzenia i już wie, że ta przesyłka pośrednio jest do niego. Tym bardziej, że zna trzy osoby, które mogły coś mieć z tym wspólnego. Trzy osoby wśród których jest jego ojczym. Wszystko wskazuje, że on albo pozostałą dwójka chcą coś zrobić Robin.
Aspekt bezpośredniego zagrożenia głównych bohaterów wskazuje na osobiste motywy i treść książki jest przez to bardziej skupiona na Robin i Cormie. Asystentka, która w pierwszej części przez przypadek trafiła do biura detektywistycznego zostaje rozłożona na czynniki pierwsze. Dowiadujemy się dużo o jej studiach oraz wydarzeniach jakie skłoniły ją do ich porzucenia. Przygotowania do ślubu i ciągle spięcia z Matthew prowadzą do coraz większej ucieczki Robin do pracy. A tam w pracy ona dogaduje się dobrze z szefem, choć wydarzenia i decyzje podejmowane podczas działań podczas śledztwa wprowadzą trochę zamieszania w ich relacje, które są na poziomie dobrych przyjaciół, choć dość specyficznych bo unikających rozmowy o sprawach osobistych.
Całe śledztwo jest po raz kolejny inne niż w poprzednich częściach. W pierwszej części, była śmierć i żmudne dochodzenie, kupa przesłuchań i poznaliśmy sposoby działania Cormorana i jego agencji. W Jedwabniku mieliśmy ciekawą zagadkę w świecie wydawniczym. Tutaj mamy osobiste rozliczenia z przeszłością. Nie ma jakiegoś zawrotnego tempa, ale i w poprzednich częściach też nie pamiętam, aby takie było. Wprawdzie pod koniec książka się rozpędza i trudno się oderwać, ale to nie te tempo jest tu ważne a Ci bohaterowie i ich losy, które autor doskonale przedstawia swoją narracją.
Trzeba też przyznać, że Londyn jaki przedstawiony jest w książce jest specyficzny. Akcja dzieje się głównie w dzielnicach średnio ciekawych do przebywania po zmroku. Nie brak to różnych wykolejeńców, dziwek i alfonsów. Klimat mi trochę się skojarzył z Bostonem z serii Kenzie i Gennaro autorstwa Lehane’a. Do tego w książce poznajemy Shanker, czyli informatora z półświatka z którego usług korzysta Strike i tu też mi trochę przyszła na myśl postać Bubby z tamtej serii. A może to tylko syndrom odstawienie Lehane’a i trzeba do niego wrócić.
Nie będę ukrywał, że jest to taka seria na której kolejne części nie czekam z niecierpliwością, ale miło mnie zaskoczyła ta powieść. Jeśli podobały się Wam poprzednie części to i tu będziecie w stu procentach usatysfakcjonowani.
Żniwa zła, Robert Galbraith Rebis, s. 496 | 2016 (org. 2015) Ocena: 5/5 O książce na goodreads