[Inna dusza – Łukasz Orbitowski]
Zastojów u mnie ciąg dalszy, ale dziś wracam z pewną nadrobioną lekturą, bo Orbitowski za każdym razem jak gdzieś mi się pojawiał to sobie obiecywałem, że przeczytam, a to na jakimś blogu, a to w Pocisku.. I teraz zmobilizowałem się polecić w pary zdaniach, choć nie wiem czy podołam oddaniu wyjątkowości książki.
Historia przedstawiona w książce jest oparta na pewnych zapiskach czy doniesieniach za sali sądowej w Bydgoszczy. Jest to obraz bardzo dobrze przedstawiony. Realizmu jest tu dużo, a lata 90. to jest coś co z nostalgia wspominam i jakże przyjemnie było się cofnąć w tamte klimaty.
Jędrek który jest poniekąd ‚właścicielem’ tytułowej ‚innej duszy’ jest początkującym cukiernikiem. Specyfika jego bytu właściwie namalowana przez autora nie pozostawia złudzenia że jest z nim coś nie tak. Już rozpłatanie nożem trzech kotków budzi pewien niepokój. Reszta jest już tylko pochodną tego jakby przestawienia przełącznika w jego głowie i włączenia trybu innej duszy, bo do zabójstw ciężko znaleźć motywy które powodowałby czyny których dokonuje.
W cały ten profil Jędrka jak i Krzyśka wpisują się ciekawie się ich ojcowie, którzy dla mnie są cichymi bohaterami tej książkami. Szczególnie Krzysiek i jego podejście do ojca, czy jak o nim mówi ‚tatusia’ jest imponujące. Lata 90. poniekąd charakteryzowały się mimo wszystko większym respektem do rodziców czy też pewnym oddaniem w ich sprawie i tak odbieram też tę dwójkę. Orbitowski dość niełatwą osobą tatusia-pijaka chcę jeszcze bardziej odcisnąć piętno na bohaterze. I chyba to piętno ma poniekąd znaczenie, że Krzysiek tak samo jak trawa w sumie przy ojcu mimo jego wad, tak nie opuści Jędrka.
Sentyment do tamtych czasów połączony z ciekawymy bohaterami, których losem autor kręci niesamowicie sprawia że książka jest wyjątkowa i czytało mi się ją świetnie. Warto.
Wydawnictwo Od deski do deski Inna dusza, Łukasz Orbitowski s. 432 , 2015 rok wydania Ocena: 4+/5 O książce na goodreads
A więc spłodziłeś Łukasza? No tak, to zdecydowanie chłopiec 😀 Ech, muszę niedługo wziąć się za tę książkę, bo czeka i czeka 😉
2 września, 2016 o 12:19 pm
oo ja też tak mówiłem aż w końcu nadrobiłem i nie żałuje, bo prosty język autora w połączeniu z tą historia jakoś sprawia że się człowiek nieźle wciąga..
2 września, 2016 o 12:25 pm
Straszna historia i nie mogę sobie wyobrazić tego, jak by Balicki miał wyjść na wolność… Niby taki „ziomuś”, niby uroczy i pomocny, a w środku potworny, obcy, inny…
Przeczytaj „Bestię” Omilianowicz z tej serii – bulwers ciśnie się aż na mięśnie, bo Pękalski to zwyrol jakich mało, a mają go wypuszczać za rok jakoś.
5 września, 2016 o 4:56 pm
Bestię mam na czytniku i czeka a jeszcze z biblioteki przytaszczyłem Peparatora więc większość ksiażek z Od Deski Do Deski jest w planach 😀 ale te historie właśnie znów u mnie wzbudzą chęć dyskusji czy jest sens aby społeczeństwo utrzymywało takie jednostki i czy w niektórych przypadkach kara śmierci nie powinna być wykonana, choć z drugiej strony każdy powinien mieć szansę na resocjalizację, ale w ich przypadku jakoś ciemno to widzę…
6 września, 2016 o 8:07 am
We mnie takie pozycje, reportaże i filmy również budzą podobne odczucia. I o ile można wierzyć w resocjalizację przypadkowego mordercy, to ktoś taki jak Pękalski do resocjalizacji się nie nadaje – on jest po prostu uszkodzony.
15 września, 2016 o 12:03 pm
dobre określenie – uszkodzony.. coś w tym jest.. i chyba rzeczywiście nie każdego można naprawić..
15 września, 2016 o 12:04 pm
Pingback: Tydzień blogowy #58 – Wielki Buk
Pingback: Blogowy Tydzień #62 + zapowiedź BEZSENNEJ PROMOCJI! – Wielki Buk