o książkach i nie tylko

Posts tagged “kryminał

[Inna dusza – Łukasz Orbitowski]

Zastojów u mnie ciąg dalszy, ale dziś wracam z pewną nadrobioną lekturą, bo Orbitowski za każdym razem jak gdzieś mi się pojawiał to sobie obiecywałem, że przeczytam, a to na jakimś blogu, a to w Pocisku.. I teraz zmobilizowałem się polecić w pary zdaniach, choć nie wiem czy podołam oddaniu wyjątkowości książki.

Historia przedstawiona w książce jest oparta na pewnych zapiskach czy doniesieniach za sali sądowej w Bydgoszczy. Jest to obraz bardzo dobrze przedstawiony. Realizmu jest tu dużo, a lata 90. to jest coś co z nostalgia wspominam i jakże przyjemnie było się cofnąć w tamte klimaty.

Jędrek który jest poniekąd ‚właścicielem’ tytułowej ‚innej duszy’ jest początkującym cukiernikiem. Specyfika jego bytu właściwie namalowana przez autora nie pozostawia złudzenia że jest z nim coś nie tak. Już rozpłatanie nożem trzech kotków budzi pewien niepokój. Reszta jest już tylko pochodną tego jakby przestawienia przełącznika w jego głowie i włączenia trybu innej duszy, bo do zabójstw ciężko znaleźć motywy które powodowałby czyny których dokonuje.

W cały ten profil Jędrka jak i Krzyśka wpisują się ciekawie się ich ojcowie, którzy dla mnie są cichymi bohaterami tej książkami. Szczególnie Krzysiek i jego podejście do ojca, czy jak o nim mówi ‚tatusia’ jest imponujące. Lata 90. poniekąd charakteryzowały się mimo wszystko większym respektem do rodziców czy też pewnym oddaniem w ich sprawie i tak odbieram też tę dwójkę. Orbitowski dość niełatwą osobą tatusia-pijaka chcę jeszcze bardziej odcisnąć piętno na bohaterze. I chyba to piętno ma poniekąd znaczenie, że Krzysiek tak samo jak trawa w sumie przy ojcu mimo jego wad, tak nie opuści Jędrka.

Sentyment do tamtych czasów połączony z ciekawymy bohaterami, których losem autor kręci niesamowicie sprawia że książka jest wyjątkowa i czytało mi się ją świetnie. Warto.

Wydawnictwo Od deski do deski
Inna dusza, Łukasz Orbitowski
s. 432 , 2015 rok wydania 
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads

[Autopsja – Tess Gerritsen]

Autopsja- według słownika języka polskiego jest to badanie zwłok w celu ustalenia przyczyny śmierci i okoliczności jej towarzyszących czyli sekcja zwłok. Maura Isles lekarz sądowy po całym dniu wśród towarzyszy do cięcia zauważa ruch. Jak się okazuje jedna z pacjentek nie do końca nadaje się do wora. Szok i niedowierzanie. Zaczyna się niezły bal. Po pierwsze kto jest odpowiedzialny za orzeczenie śmierci i w ogóle kim jest piękna dziewczyna, która prawie została żywcem pogrzebana? Co by było gdyby otworzyła oczy podczas rozcinania klaty, albo wiercenia w czaszce? Pytań dużo, ale odpowiedzi brak.

Z kolei Rizzoli na dniach ma rodzić, a tu na rozprawie pacyfikuje przestępce i podczas tego czyny coś zaczyna przeciekać. Zamiast spokojnie donosić ciążę Jane robi swoje i nie przejmuje się za bardzo konsekwencjami. Czy to strach przed odpowiedzialnością rodzica, czy skrajna głupota? Sprawy się komplikują, gdy podczas badań w szpitalu dochodzi do niecodziennych wydarzeń, gdy niedawno zmartwychwstała dziewczyna bierze zakładników.

Tyle mniej więcej o fabule, bo Tess ogólnie wzięła się za temat handlu żywym towarem i tego dotyczy głównie problem w tej części przygód Rizzoli i Isles. Trzeba przyznać, że forma jaką nam zaserwowała autorka jest ciekawa i nie mamy tu typowego śledztwa. Od razu zostajemy rzuceni w wir wydarzeń i nie pozostaje nam nic innego jak dać się porwać. Mamy tutaj oprócz też dość ciekawe intrygi polityczne i Gerritsen dość umiejętnie miesza wpływami służb do tego stopnia, że w zasadzie do finału nie jest wiadomo, kto odpowiada za zbrodnie. Bo zbrodnia jest, a jak i to jeszcze jaka! Totalna jatka. No, ale to musicie doczytać.

Jakoś mi świetnie się czytało tę część. Może przez to zaangażowanie we wszystko FBI, może przez to nietypowe śledztwo. Może przez temat. W zasadzie jakie to ma znaczenie? Całą serię czyta mi się do tej pory bardzo dobrze. I aż się cieszę że dopiero w połowie jestem. Taki Nesbo musi poczekać. Póki co wole z paniami Rizzoli i Isles trochę zabawić, a tutaj dostaliśmy dodatkowo świetne bohaterki jak Mila i Olga. Bardzo dynamiczna książka niczym jazda na rodeo podczas którego autorka szybko odrzuca nasze teorie rozwiązania zagadki. No cóż. Zdecydowanie polecam.

Wydawnictwo Albatros
Autopsja, Tess Gerritsen
s. 400, 2011 rok wydania (org. 2006)
Ocena: 5/5
O książce na goodreads

Lipowo [Motylek – Katarzyna Puzyńska]

Katarzyna Puzyńska już za miesiąc wyda szóstą część serii z Lipowem w roli głównej, a widziałem już nawet gdzieś okładkę siódmej więc dlaczego by nie zapoznać się z tą miejscowością. Kryminalne historie na zadupiu są bardzo ciekawe i wciągające, a stosunkowo małe społeczności w których każdy wie coś o innych jest środowiskiem dość zamkniętym. Tym razem jest podobnie, choć zdaje się, że Lipowo jest szeroko otwarte dla przyjezdnych.

Tak też poznajemy Weronikę, która sprowadza się z W-wy i próbuje sobie poukładać życie po rozwodzie. Poznaje mieszkańców i mamy tu dość barwną ich paletę. Są Ci bogaci i Ci mniej zamożni, Ci coś się kochają i próbują zaistnieć wystawiając tyłek, ale i też tacy co dostają po twarzy od współmałżonków. No i oczywiście jest trup. Na poboczu znaleziona zakonnica wydaje się być ofiarą wypadku, którego sprawca zbiegło. Oczywiście szybko się okazuje, że nie do końca tak było, a potracenie może i było, ale nie jedno. Dobra. Spoilerować nie będę, bo warto odkryć wszystko samemu i podedukować, bo intryga początkowo wydaje się schematyczna, ale z czasem gdy poznajemy potencjalnych sprawców wszystko gęstnieje, a autorka tym sosem umiejętnie miesza.

Zdecydowanie warto wpaść do Lipowa i poznać tę społeczność, bo jest ona bardzo klimatyczna. Coś mi momentami przypomina z Wisiołów Kulpy, ale tam było bardziej mrocznie chyba. W każdym razie intryga jest bardzo dobrze skonstruowana, a rozwiązanie zagadki ciekawe, choć stopniowo pod koniec wszystko układa się w całość i jedyną zagadką pozostają personalia mordercy.

Na koniec jeszcze raz polecam!

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Motylek, Katarzyna Puzyńska
s. 400, 2012 rok wydania (org. 1995)
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads

Śledztwo z owadami [Puste krzesło – Jeffery Deaver]

Amelia Sachs i Lincolna Rhyme duet w odsłonie trzeciej. Jeffery Deaver i kolejny thriller, kolejne śledztwo, duszna atmosfera małej społeczności i walczący z czasem główni bohaterowie. Sprawdzony sposób na zarwaną nockę.

Wszystko zaczyna się niewinnie. Lincoln czeka w klinice na eksperymentalny zabieg kręgosłupa. Coś od rekina mają mu wstrzykiwać i jest jakaś tam szansa na to, aby pomogło. No właśnie czy jest? Wprawdzie nikomu z jego schorzeniem nie pomogło, ale co tam, może się uda. Minus to zagrożenia. Mimo, że Rhyme mało ma do stracenia, to jednak Amelia ma obawy, że zabieg może doprowadzić do totalnego paraliżu, co grozi totalnym brakiem komunikacji z przyjacielem. Póki co jednak z wizytą wpada do szpitala kuzyn znajomego policjanta, który prowadzi śledztwo uprowadzenia.

Garret mieszka z rodziną zastępczą. Jego hobby jest dziwne. Lubi owady. Ma kilka słoików w pokoju. Terraria i pająki go nie przerażają, a szerszenie tym bardziej. Dużo o nich czyta i uważa że są porządniejsze od ludzi i bardziej konsekwentne. Garret uprowadził jedną dziewczynę i próbuje zrobić to z drugą. Linc i Amelia mają znaleźć porwaną dziewczynę. Sprawy trochę się komplikują za sprawą Sachs, która wyłamuje się z wizji Linca, ale zanim do tego dojdzie trzeba znaleźć Garreta.

Pierwsze co rzuca się w oczy to zmiana otoczenia. Lincoln sam przyznaje, że poza NY czuje się jak ryba bez wody, która w innym środowisku zachowuje się nienaturalnie i nerwowo. Trudno jest mu analizować środowisko którego nie zna. Schemat śledztwa pozostaje ten sam czyli Amelia z telefonem przekazuje Rhyme’owi info, a on wyciąga wnioski i wszystko analizuje.

Początkowo historia może wydawać się prosta i błaha jednak Deaver dba o zwroty akcji. Pościg za pościgiem i dziwne zachowania bohaterów sprawiają, że trudno jest być w stu procentach przekonanym co to odpowiedzialności osób za całe zdarzenia. Fakt w pewnym momencie Lincoln się popisuje totalną dedukcją i swoim talentem, co trochę śrubuje jego analityczne zdolności. Mimo to wszystko jest zachowane w tolerancji i nie wkraczające w sferę czegoś nie do uwierzenia, że ktoś mógł wpaść na to, po prostu analiza faktów nie pozostawia czasem wątpliwości i pod tym względem Rhyme znów będzie bezlitosny.

Końcówka taka, że przyznam iż trudno było mi odłożyć książkę i iść spać. Jak już odłożyłem to nie byłem senny, a przeciwnie, energia była. Jest moc, a czy Lincoln wstanie? Hmm pytanie na miejscu tylko czy bardziej stoi czy leży? I czy tak naprawdę ma to jakieś znaczenie? Z tymi pytaniami zostawiam i polecam do pożarcia. Smacznego.

Notki o poprzednich częściach:
#1 Kolekcjoner kości
#2 Tańczący trumniarz

Puste krzesło, Jeffery Deaver
Prószyński i S-ka, s. 440 | 2002 (org. 2000)
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads
Książka przeczytana w ramach wyzwania bibliotecznego

Na szlaku [Przewieszenie – Remigiusz Mróz]

Odwlekanie nieuniknionego chyba nie ma sensu. Z Mrozem tak to już mam, że gdy wydaje książki to jest go ostatnio dużo na różnych blogach i tego typach miejscach tak więc chciałem trochę poczekać, aż kurz opadnie, ale jakoś się nie udało. Mróz chyba jest ostatnio jedynym pisarzem wydającym dwie książki tego samego dnia, do tego w dwóch różnych wydawnictwach. Tematyka trochę różna, to i wydawnictwa różne. Może jest w tym jakaś metoda. Nie przypominam sobie, aby jakiś pisarz zrobił taki myk. Ot, ale nie będę przynudzał wynaturzeniami na ten temat i przejdę do lektury, której mimo wszystko oczekiwałem i już czekam na kolejną część. Tylko jak tu opisać fabułę, która jest ściśle związana z tym co się wydarzyło. Spróbuję postąpić tak jak powinien mąż z żoną po 20 latach małżeństwa czyli nie zdradzić, ale zachęcić.

Forst w dalszym ciągu próbuję się dowiedzieć kto jest mordercą z Giewontu. Ba, teraz dochodzi do serii morderstw tzn wypadków, a wyjaśnienie zagadki nie jest proste. Pojawia się zagrożenie dla Forsta i jego bliskich. Tajemniczego klimatu dodaje sekta Synowie Światłości, a sam Wiktor z polującego staje się zwierzyną. I mamy do czynienia z trójkątem. Komisarz ściga morderce, a komisarza też ktoś ściga. Jak to w trójkątach bywa jest też obecna kobieta i tą kobietą jest tu pani prokurator Wadryś-Hansen, którą poznajemy dość blisko i dzięki temu poznajemy odmienny widok na sprawę, a koniec końców z nią trzeba będzie wiązać jakiekolwiek nadzieje.

To co rzuca się w oczy to miejsce akcji, które jest tym razem skupione głównie wśród tatrzańskich krajobrazów. Mróz popisuje się znajomością terenu. Ja sam już z pięć lat nie miałem przyjemności wybrać się w te góry, to pośrednie obcowanie z tymi krajobrazami przywołało miłe wspomnienia i tęsknotę za wyprawami gdzieś wysoko, choć nie chciałbym się tam znaleźć akurat w sytuacji, gdy w tych okolicach grasuje seryjny morderca.

To co rzuca się w oczy czytając książkę to tempo akcji. Jest ono czasem wręcz zawrotne i można odnieść wrażenie, że na przykład autor przebrnął przez rozprawę przeciwko komisarzowi w iście ekspresowym tempie, co mając na uwadze serię z Chyłką w roli głównej może trochę dziwić. Może nie to miało tu być najważniejsze? Bo tak poza tym trudno się do czegoś przyczepić. Książka naprawdę bardzo wciąga. Intryga jest ciekawie zbudowana i po przedniej części można było się spodziewać, że koniec będzie zachęcający i rzeczywiście tak jest. Jestem ciekaw jak Mróz wyplącze swojego bohatera z tej sytuacji. Jednego można być pewnym, czyli tego, że jak już się wciągniemy to z jedną noc zarwiemy.

Przewieszenie, Remigiusz Mróz
Wydawnictwo Filia, s. 480 | 2016
Ocena: 5/5
O książce na goodreads

Chore, chore.. mniam mniam [Ludzie z bagien – Edward Lee]

Nowy rok, zamiast od podsumowań, zaczynam od ostrej lektury. Edward Lee, to pisarz na tyle specyficzny, że chyba jego książki można albo polubić, albo podetrzeć sobie nimi to i owo. I to zdanie nie jest bynajmniej nie na miejscu. Ono jest dostosowane trochę do języka z którym często autor tam się posługuje. Lee dosadnie i bez zbędnych ogródek wali kurwami, czy innymi epitetami, ale robi to na tyle dobrze, że wszystko wpisuje się – przynajmniej dla mnie – w stworzona przez niego wizję zła. Ponieważ jest to już moja trzecia jego książka, nie byłem zaskoczony tym co tam zastałem, ale od ostatniej jego lektury minęło trochę i znów miałem problemy z uśnięciem po odłożeniu książki.

Ludzie z bagien to połączenie kryminału z horrorem. Phil pracował w policji i walczył z grupami narkotykowymi. Podczas jednej z akcji zastrzelił dzieciaka, a do tego użył zabronionej na służbie amunicji. Problem w tym, że tak naprawdę strzelił chłopakowi nad głową, a do swojej broni nic niezgodnego z regulaminem nie ładował. Zmuszony do odejścia ze służby znajduje ratunek u byłego szefa w Crick City, gdzie ma mu pomóc na lokalnym posterunku. Miejscowość tą Phil zna z dzieciństwa, teraz powraca by rozpracować kto stoi za narkotykowym interesem.

Cała kryminalna historia osnuta jest przerażającymi wizjami i zdarzeniami. Dealerzy, którzy zniknęli z rynku zostali obdarci ze skóry. Jak nie trudno się domyśleć coś pewnie ma to wspólnego z tymi ludźmi z bagien. No ma. Bagnowi, bo tak są zwani przez lokalnych, to specyficzna społeczność. Żyli gdzieś głownie na odludziu, zdeformowane ciało i czerwone oczy to ich charakterystyczna cecha. I to co wymyślił Lee i z nimi zrobił, to jest coś, że aż muszę zacytować zdanie z książki właśnie oddające pewnie jego stan umysłu ‚ma bardziej nasrane niż miejscowy szalet’.

O fabule nie będę więcej pisał, bo po co? Wszystko jest ciekawie skonstruowane, a Phil to bohater, który mam wrażenie momentami jest łatwowierny i bardzo ulega wpływom, ale zdradzę, że sprawę do końca doprowadzi, a ten koniec będzie bardzo zaskakujący. W książce poniekąd znajdziemy też analizę i ciekawy obraz życia w tym niezbyt ciekawym miejscu:

– Prawdę mówiąc, to dość typowe dla półświatka. Oznaka statusu. Narkotykowi bossowie biorą sobie za żony atrakcyjne kobiety, a później posyłają je do burdelu. W mieście to była normalna rzecz. To jak kupić sobie koszulę za pięćset dolców i używać jej do sprawdzania poziomu oleju w silniku. Żeby pokazać, że jesteś gość.

Widział to miliony razy. Źródło nałogu nie miało najmniejszego znaczenia, nieważne, kokaina, PCP, amfetamina, heroina; wyraz twarzy zawsze wyglądał identycznie. To nie była przyjemność, a jedynie bardzo wyraźna, choć abstrakcyjna, mieszanina ulgi, obrzydzenia i rezygnacji. Dotyczyło to wszystkich uzależnionych. Był to wyraz twarzy kogoś, kto po raz kolejny poddał się władzy tej części siebie, która czyniła go niewolnikiem.

Nie będę Was zachęcał do tej lektury, bo takie klimaty są specyficzne. Gdyby wyciąć wszystkie przekleństwa z książki pewnie jej objętość spadła powiedzmy o 1/4, może 1/3? Norma to takie zdania jak na przykład:

Wsioki w tej okolicy wpierdalają pył jak, kurwa, dzieciaki watę cukrową na jebanym festynie


Stan umysłu podczas pisania tej książki to pewnie niezły kawał pracy dla jakiegoś socjologa, albo psychonalityka. Jest tej w książce dużo obrzydliwych scen i podobnego języka, ale tego się spodziewałem i można powiedzieć, że się nie zawiodłem. Lee w formie, zło w czystej ociekającej krwią postaci. Osobom o mocnych nerwach polecam, to nie jest deserowa lektura, ale jak najbardziej polecam się zmierzyć z pewnego rodzaju talentem tego pisarza.

Ludzie z bagien, Edward Lee
Replika, s. 400 | 2012 (org. 1994)
Ocena: 4/5
O książce na goodreads

Gliwice i noir [Wampir – Wojciech Chmielarz]

Gliwice miasto na prawach powiatu w południowej Polsce, na Górnym Śląsku, w województwie śląskim, położone na Wyżynie Śląskiej, nad rzeką Kłodnicą – za wikipedią. Miasto w którym autor Wojciech Chmielarz spędził kawał życia i przyznam, że ja też. Jeśli chodzi o mnie było to ładnych parę lat studiów. Tak się złożyło, że nie przyszło mi mieszkać tam, ale dojeżdżałem codziennie i w autobusie linii 194 spędziłem kawał czasu. Drugą część czasu studiów oprócz nauki spędziłem szlajając się po różnych knajpach zamiast siedzieć na wykładach i dlatego często lądowało się w Dziupli czy choćby Spirali. To było dawno i nieprawda. Teraz przyszedł na sentymentalny powrót w te okolice. Powrót bardzo udany, bo to przecież Chmielarz, a u niego nudno nie jest.

Mateusz skoczył z budynku. Matka jednak nie daje wiary ustaleniom prokuratury i nie przechodzi do porządku dziennego. Z resztą która matka po śmierci syna to robi? Na polecenie jego adwokata zostaje wynajęty Dawid Wolski. Można powiedzieć, że jest detektyw do którego poszlibyście w sytuacji jeśli nie chcielibyście dużo wydać, albo nie zależałoby Wam na rzetelności. Choć o tym jego klienci do końca nie widzą. Na przykład dla jednego klienta sprawdza czy żona go nie zdradza jednocześnie mając z nią romans, ot grunt aby kasa się zgadzała. Z Dawida to po prostu taki cwaniaczek trochę i do tego syfiarz o czym świadczy wygląd jego mieszkania. Jednak mimo swoich wad, to jakoś uda mu się zakręcić w odpowiednich miejscach i dowiedzieć faktów o denacie, które mogą doprowadzić do wyjaśnienia pozornie błahej sprawy.

To, co cechuje prozę Chemielarza, to pewna łatwość w tworzeniu postaci co do których czytelnik ma trudności z polubieniem. Dawid jest odpychający, a jego celem zdaje się być tylko nastawienie na kasę, choć trzeba przyznać, że z biegiem akcji, gdy zostanie naciskany, aby nie zajmować się sprawą i wziąć łapówkę, to zrezygnuje z niej i brnie w śledztwo uparcie. Poza tym mimo, że Mateusz jest martwy, całą książka nim żyje i poznajemy go dokładnie i tu też trudno go polubić.. a książka jest przedstawieniem jego osobowości. Dobitnie i świetnie przedstawia autor trudne relacje rodzinne nie tylko Mateusza, ale i Dawida, którzy cały czas borykali się z różnymi problemami jeśli chodzi o ich ojców.

Nie zawiodłem się kolejny raz. Dobrze było wrócić do Gliwic, choć od czasu gdy tam studiowałem minęło trochę czasu, to jeszcze parę miejsc pamiętam. Z chęcią sięgnę po kolejne książki tak z cyklu gliwickiego jak i z serią z Mortką.

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Wampir, Wojciech Chmielarz
Czarne, s. 328 | 2015
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads

Z deszczu po rynnę [Czyściec niewinnych – Karine Giébel]

Raphaël, Will, Fred, Christel. Kwartet na dobrej do zapewnienia sobie stabilności. Do tego mają bardzo niewiele. Napad na jubilera ma ich ustawić już do końca dni. Niestety jak to w takich przypadkach bywa nie wszystko idzie tak jak się zaplanuje. Chcesz rozśmieszyć Boga powiedz mu że masz jakieś plany. Tutaj ta maksyma sprawdza się idealnie. Przy ucieczce z miejsca włamu, Will dostaje dwie kulki, a Fred zabija jakąś przypadkową kobitkę i śmiertelnie rani policjanta. Oj komplikacje, komplikacje. Will potrzebuje pomocy, więc jego brat Raphael znajduje po drodze gdzieś na zadupiu miejsce gdzie mogliby się na pozór ukryć, a to wszystko z obawy, że ich przygotowana kryjówka może być spalona. Ich celem jest dom Sandry, która jest weterynarzem. Lekarz to lekarz nie? Wszystko na pozór idzie dobrze. Do momentu.

Francuska pisarka stworzyła świetny thriller psychologiczny w którym wyobraźnia miesza się z rzeczywistością. Pewnie niektórym osobom będzie trudno wytrzymać z tą lekturą do końca, bo nie jest ona łagodna. Jeśli chodzi o francuskich pisarzy to mi się skojarzyło trochę z twórczością Chattama, przynajmniej z tego co czytałem. Tak jak on, Pani Giebel nie bierze jeńców. Wszystko tu ma jakiś cel. Każde oddziaływanie na bohatera w końcu skumuluje się w tym czego czytelnik się obawia. Ma się czasem nadzieje, że może tym razem im się uda, a tu rozczarowanie. Do tego dostajemy bardzo sugestywne i obrazowe opisy wobec których nie można przejść obojętnie. A poza tym, książka cały czas trzyma w napięciu. Po troszkę niemrawym początku wszystko nabiera tempa i zdaje się, ze coś nastąpi. Emocje, moc i nieprzespana noc. To jest, to czego możecie oczekiwać po tej lekturze.

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Czyściec niewinnych,  Karine Giébel
Sonia Draga, s. 504 | 2015 (org. 2013)
Ocena: 5-/5
O książce na goodreads

Obrona winnych [Prawnik z Lincolna – Michael Connelly]

No to nadrabiam braki. Można powiedzieć, że jest to książka z cyklu TakiTuTaki nadrabia braki. Michael Connelly jest jednym z poczytniejszych autorów za oceanem. Teraz już wiem dlaczego. Jego książka Prawnik z Lincolna została wydana też u nas pt. Adwokat. Ostatnim zagranicznym tytułem z nurtu prawniczych thrillerów był Grisham i jego Czas zabijania i tak przypadkiem się złożyło, że w ekranizacjach jednej i drugiej książki w roli głównej wystąpił Matthew McConaughey. Trzeba przyznać, że obie książki są na podobnym poziomie.

Głównym bohaterem jest Mickey Haller. Adwokat, który podejmuje się bronić podejrzanych typków. Narkomanów, dilerów i tego typu elementów. Jego głównym celem oczywiście jest uniewinnienie, ale czasem jak to jest niemożliwe jakiś wyrok w zawiasach, albo w miarę krótka odsiadka też może być. Mickey wyznaje zasadę taką samą jak jego ojciec (też prawnik), że najtrudniej broni się osób niewinnych. Poza tym Ci których podejmuje się obrony nie śmierdzą groszem i czasem płacą fantami, a czasem odrabiają usługami.

Haller trafia do klienta Louisa Rouleta, który jest oskarżony o brutalne pobicie prostytutki. Roulet na początku sprawia wrażenie totalnej sieroty, która znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiednim czasie. Świadkowie, poszlaki i dowody wskazują mimo wszystko, że Roulet to zrobił, ale on sam nic nie pamięta. Haller oczywiście szybko rzuca się w prawniczy wir i szuka sposobności aby odeprzeć oskarżenie prokuratury. Mobilizacja jest duża, bo Louis to bardzo bogaty klient dzięki któremu prawnik może się bardzo wzbogacić.

Odniosłem wrażenie Connelly doskonale czuje się w prawniczych klimatach. Za pomocą Hallera doskonale obnaża pewne absurdy prawa do bronienia swojego klienta. Dzięki temu czytałem z ciekawością wszystkich przytoczonych tam spraw. Sama w sobie sprawa Louisa Rouleta jest wciągająca, bo nie wiadomo do pewnego momentu czy jest on winny czy też nie, a gdy już pewne rzeczy ujrzą światło dzienne, to ta wiedza jest bardzo niebezpieczna. Książka pisana jest w pierwszej osobie więc wraz z bohaterem dochodzimy do prawdy.

Polecam nie tylko miłośnikom Grishamów, ale Ci lubiący dobre kryminalne historię też się nie zawiodą.

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Prawnik z Lincolna, Michael Connelly
Wydawnictwo Albatros, s. 448 | 2011 (org. 2005)
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads

Sepuku [Smutek samuraja – Víctor del Árbol]

Czasy poprzedzające drugą wojnę światową były w Hiszpanii bardzo ciężkie. Przez trzy lata toczyła się tam wojna domowa między nacjonalistami i komunistami. Wygrali ci pierwsi, ale napięcia były cały czas o czym może świadczyć, że do 1979 roku działał tam antyfrankistowski ruch oporu. Radykałów po wojnie było bardzo dużo tak jak po stronie nacjonalistów tak i u czerwonych. Víctor del Árbol w książce Smutek samuraja wciąga nas w intrygi rozpoczęte w czasach powojennych a które musiały czekać aż do lat osiemdziesiątych aby wyjść na jaw. Wydarzenia fikcyjne, ale przypuszczam, że wiernie oddające atmosferę panującym w tamtym społeczeństwie.

Mamy tutaj dwutorowe prowadzenie narracji. Stopniowo poznajemy losy w latach 40. minionego wieku jak i bardziej współczesne z lat 80. W 1941 roku planowany jest zamach na Guillermo Molę. Głównym z inicjatorów zabicia tego prawicowego uzurpatora jest jego żona Isabel. Wciągnięty przez kobietę prywatny nauczyciel jej dzieci Marcelo Alcalá, który się w niej kocha ma dylemat czy jej pomóc w ucieczce. Wszystko niestety przybiera zły obrót, kobieta okazała się ofiarą spisku i zabita. Jej dzieci czekał kiepski los, a sprawę trzeba odpowiednio ‚sprzedać’ na zewnątrz, Guillermo Mola ma zakusy na poważniejsze stanowiska i nie może w Méridzie być fermentu.

Sprawa ogólnie wraca po 40 latach. Młoda prawniczka María doprowadza do skazania inspektora Cesare Alcalii, który poszukując córki katuje człowieka celem wyciągnięcia zeznań. Sprawy trzech rodzin powoli zaczynają się zazębiać, ale wyjaśnienie wszystkiego nie będzie takie proste, a doprowadzenie oprawców przed są może być jeszcze trudniejsze.

Lubię takie książki. Klimaty wojenne i przedstawienie trudności w funkcjonowaniu tamtejszego społeczeństwa pozwalają docenić to, jak dobrze jest teraz, no może nie dobrze, ale raczej nie jest aż tak źle jak wtedy. Państwo represyjne ma swoje metody i często niewinni ludzie muszą się mu podporządkować. Tak też było w książce Toma Roba Smitha Ofiara 44, a niestety czasem też jest aktualne w rzeczywiści w naszym kraju, tak jak w sprawie kibica Legii (tu można poczytać).

Intryga jest bardzo dobrze uknuta. Mimo, że jest to fikcja literacka czyta jakby to były jakieś wydarzenia historyczne i tak jak pisałem klimat czasów jest bardzo dobrze oddany. Bohaterowie wydają się postaciami autentycznymi i nie przerysowanymi. Autor doskonale pozwala czytelnikowi wczuć się w ich losy i poczuć niesprawiedliwość postępowania oprawców. Victor del Arbol nie jest łagodny, ale bezlitosny dla swoich bohaterów, tak więc możecie być pewni, że niektórych spali, niektórych zamknie w psychiatryku, strzeli w głowę, nawet będzie też sepuku z flakami na wierzchu, ale wszystko to jakoś dopełnia obrazu trudności czasów i walki o prawdę, czy też dojścia i zadośćuczynienia win poniesionych kiedyś, a po informacje czy im się to zadośćuczynienia udało zachęcam do lektury.

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Smutek samuraja, Víctor del Árbol
Wydawnictwo Albatros, s. 448 | 2013 (org. 2011)
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads

Forst na tropie [Ekspozycja – Remigiusz Mróz]

Kolejna książka Mroza. Kolejna do łyknięcia. Tym razem z komisarzem Mrozem. To znaczy Forstem, ale jakoś często zdarzyło się mi czytać Frost zamiast Forst, nie wiem czy to celowe działanie autora, ale może chodziło mu żeby było blisko do Worst. Ale taki najgorszy ten Forst nie jest. Wiktor, bo tak ma na imię jest osobą dość trudną we współpracy i dość specyficzną.

Początek jest w na Giewoncie gdzie zostaje znalezione nagie ciało mężczyzny, które wisi na krzyżu. Szlak szybko zostaje zamknięty, a zainteresowaniom turystów wtórują też media. Forst po wystąpieniu w tv szybko popada w niełaskę i zostaje odsunięty od sprawy, a że jest to człowiek uparty, to szybko jeszcze bardziej angażuje się w śledztwo. Dodatkowo wciąga we wszystko niejaką Olgę Szrebską, reporterkę której udzielał wywiadu. Ich współpraca rodzi się w bólach, ba początkowo trudno mówić o współpracy raczej to jest takie boksowanie się, które Wiktor najlepiej zamienił na przytulanie.

Cóż to dużo pisać. Książka nie odbiega poziomem od poprzednich pozycji Mroza. Czyta się ją bardzo dobrze wartka akcja i do tego ciekawe wątki. Choć wątki z Qumran, kojarzyły mi się z niedawno czytaną lekturą Oddech Boga Jeffrey’a Small’a aczkolwiek miałem w pewnym momencie wrażenie, że jest to wątek wprowadzony, aby zamieszać czytelnikowi, ale po zakończeniu już sam nie wiem. Do tego jest jeszcze wątek rzezi wołyńskiej. Jak czytałem Parabellum to miałem nadzieje, że Mróz sięgnie po ten motyw, a tu taka niespodzianka. W końcu. Moim zdaniem pozwoli to na poznanie szerszemu gronu spojrzeć inaczej na relacje ukrańsko-polskie i na tych którzy są za wschodnią granicą uznawani za bohaterów i to nawet w obecności polskich władz państwowych. Ja jako potomek repatriantów jestem bardzo zadowolony z postawy Forsta.

A poza tym zdecydowanie zakończenie pozostawia kaca. I jak doczytywałem końcówkę to już sobie obmyślałem co może być w tej kolejnej części, a tu rewizja zdecydowana tych pomysłów i człowiek zostaje z lekturą w ręku i musi czekać na kolejny tom. Nieładnie.


Lektury Mroza wciągają mnie jak książki Cobena. U Harlana jak się czyta ma się pewność ciekawej historii i tego, że przepadnie się w powieści. Książki polskiego autora mają tą przewagę, że nie ma się wrażenia wtórności, a wszystko wręcz dobrze się uzupełnia. Teraz z niecierpliwością czekam aż wydawnictwo nadrobi swoje niedopatrzenie i uzupełni tą trylogię drugim i trzecim tomem 😉 Czekamy.

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Ekspozycja, Remigiusz Mróz
Wydawnictwo Filia, s. 480 | 2015 
Ocena: 5/5
O książce na goodreads

Noir w Texasie [Galveston – Nic Pizzolatto]

Galveston jest portem nad Zatoką Meksykańską. Leży na wyspie, a jakże Galveston (dla zmylenia). Miejsce dość specyficzne i to tam dość dobre wspomnienia miał bohater książki Nic’a Pizzolatto. Roy Cady, bo o nim mowa miał kiedyś dość fajne plany na życie, ale wszystko potoczyło się tak, że już w wieku 18 lat zaczął ściągać długi. Jego fizjonomia okazuje się idealna do takiego zajęcia, wiecie dwa metry wzrostu, broda, ogólnie typ jakiego należy unikać w zaułkach. Poznajemy go w momencie, gdy dowiaduje się, że ma raka. Trudna sytuacja dodatkowo komplikuje się w momencie, gdy szef wysyła go z partnerem w miejsce interwencji z zaznaczeniem, aby nie brali broni. Oczywiście Roy ze swoim doświadczeniem ma coś w zanadrzu. Na miejscu dochodzi do małej jatki i Cady wraz z zastaną tam dziewczyna Roxy uciekają. Tu zaczyna się powieść drogi i ucieczki.

Ciekawy zabieg zabieg zastosował autor w swoim debiucie. Roy w momencie gdy przez chorobę traci jakby motywacje i sens do życia ucieka do miejsca gdzie ma dobre wspomnienia czyli do tytułowego Galveston. Bohater którego zdaje się ma wykańczać choroba, to życie staje się największą bolączką. Jego emocjonalna więź z Roxy jest tak subtelnie i delikatnie utkana, że jakoś nie myślałem, że znajdę tutaj takie motywy. Mroczna powieść z próbującymi odnaleźć się bohaterami. Roy sam nie wie co może planować, a Roxy mimo całej swej urody, jedyne danie jakie zdaje się umieć zrobić, to danie dupy.

Lektura książki skojarzyła mi się trochę z kryminałami Lehane’a. Pizzolatto też jak jego starszy kolega umie ciekawie oddać klimat miejsca. Brudne ulice, szemrane społeczeństwo i przede wszystkim spotykana na każdym kroku przemoc która odciska piętno na bohaterach. Do tego idealne bezkompromisowe zakończenie. Czego chcieć więcej?

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Galveston, Nic Pizzolatto
Wydawnictwo Marginesy, s. 288, 2015 rok wydania (org. 2004)
Ocena: 5/5
O książce na goodreads

Dochodzenie na leżąco [Kolekcjoner kości – Jeffery Deaver]

Do tej książki zbierałem się długo. Już jakiś czas temu ponaglony zostałem przez Martę z bloga Lolanta Czyta i jej wrażeń z lektury. W zasadzie jest tak, że film widziałem parę razy, ale to było tak dawno, że aż zapomniałem, o pewnych szczegółach dzięki czemu mogłem w miarę cieszyć się z lektury. Zasada najpierw książka potem film została naruszona, ale czas wyprostował trochę zaistniałą sytuację.

Pierwsza książka Deavera jaką czytam. I z pewnością nie ostatnia. Seria z Rhyme’em będzie gościć u mnie na bank, bo ten Rhyme, to ciekawa postać. Kryminolog, który miał specyficzne podejście do pracy, to znaczy jego praca bardziej mogła przypominać chirurga, który z wielką dokładnością wykonuje swoją pracę, a przy tym z reguły totalnie się jej oddaje i nie daje zdekoncentrować. Dbałość o szczegóły i niesamowita wiedza pozwalająca szybko i logicznie odnaleźć się w sytuacji. Były przypadki, gdy Lincoln zlekceważył dowody i rutynowo podchodził do sytuacji, za co został skarcony i ktoś musiał przepłacić za to życiem. Cena wysoka, ale spowodowała chorobliwą wręcz sytuację, przez co często nie dopuszczał innych osób do analizy miejsca przestępstwa zanim nie skończył.

Lincolna poznajemy, gdy już jest kaleką. Przy jednym śledztwie upadła na niego belka, co spowodowało paraliż. Teraz asystent/pielęgniarz pomaga mu w czynnościach. Jednak ważniejsza dla niego zdaję się być perspektywa eutanazji. Obraz rozpaczy i samotności jaka go dotyka skutkuje szukaniem wyjścia jakże egoistycznego. Pośrednio z pomocą przychodzi mu czyjeś nieszczęście, bo to właśnie gdyby nie morderstwa do jakich dochodzi, to koledzy z wydziału śledczego nie poprosili by go o pomoc w analizie, gdyby nie ta analiza nie poznałby Amelii Sachs i tak dalej, efekt motyla zadziałał. Autor wszystko świetnie zaplanował i przedstawił. Te analizowane morderstwa są świetnie opisane i rzeczywiście wszystko zapięte jest na ostatni guzik. Szukanie mordercy na podstawie śladów na pozór mało znaczących, a to gdzieś jakaś farba, kawałek ubrania, jakiś cylofan, można by wymieniać dużo. Wszystko Lincoln prędzej czy później przeanalizuje. Ciekawa osobowość. Z resztą Amelia, też niczego sobie babka. Po przejściach też walcząca z samotnością. Autor interesująco ich zobrazował. Sparaliżowany geniusz kryminologii i piękna początkująca policjantka, na widok której faceci myślą tylko o seksie. Facet, który nie może i kobieta, która nie chce. Samotność z wyboru i samotność życiowo-sytuacyjna, nie wiem jak to nazwać.

Jak widać Deaver w swojej książce ukrył trochę psychologicznych aspektów głównych bohaterów. Pod tym względem wzbudza to podziw. Samo śledztwo prowadzone z problemami, ale doprowadzone do końca. Ciekaw jestem jak się potoczą losy Lincolna. Seria z nim ma już 11 tomów. Dużo do nadrobienia. Do letnich priorytetów dopisuje 2-3 tomy Deavera.

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Kolekcjoner kości - Jeffery Deaver
s. 376 | 2008 (org. 1997)
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads

Kryminał latino [Ogród z brązu – Gustavo Malajovich]

Gustavo Malajovich jest… argentyńskim pisarzem. Mało latynowskie nazwisko może świadczyć, że pochodzi z rodziny emigrantów. W każdym razie zajmuje się pisaniem scenariuszy i pracą jako nauczyciel, a Ogród z brązu to jego debiut w postaci przygód Fabiana Danubio, podobno pierwsza część serii, zobaczymy jak będzie, ale póki co debiut jest bardzo udany, głównie chyba przez egzotykę miejsca, choć fabuła też niczego sobie.

Fabian posiada rodzinę w skład której wchodzi, żona Lila i córka Moira. Coś tam w małżeństwie niby jest ok, ale okazuje się że po czasie, że bardziej raczej nie jest dobrze. Autor na początku książki skupia się głównie opisie obyczajowych problemów rodziny Danubio. Są problemy w kontaktach między żoną, a mężem. Zagrożenie rozwodem. I ogólne problemy pewnego zastania i ogólnej oschłości. Wszystko w miarę się zaczyna układać, ale jakby było za dobrze, to pewnie było by nieciekawie. Cecilia jest z Peru i opiekuje się młodą Moirą. Dziewczynka bardzo lubi nianię. Pewnego dnia, gdy na przyjęcie ma się udać dziewczynka właśnie z opiekunką, Fabian wraca wcześniej z pracy i początkowo próbuje je dogonić w metrze. Jednak tak rzadko z niego korzysta, że spóźnia się i widzi tylko odjeżdżające dziewczyny wśród licznej grupy pasażerów, nieświadomy, że widzi je ostatni raz. Na przyjęcie nie trafiają. Zaczyna się rozpacz i śledztwo.

Obraz rozpaczy i desperacji rodziców świetnie oddaje autor w kolejnych etapach powieści. Fabian, który jest tu głównym bohaterem zostaje bardzo doświadczony przez autora i nikomu nie życzę, aby znalazł się w podobnej sytuacji, a jako ojciec też czteroletniej córki na samą myśl o takim porwaniu aż skóra mi się jeży, a dodatkowo sprawia to, że mu kibicowałem. Bo rozpacz miesza się tu z poczuciem winy i bezradnością, a gdy już wszystko jest prawie pozamiatane, bo dużo czasu mija od porwania, to ktoś się pojawia kto chce pomóc i mamy powrót nadzieji.

Z jednej strony dostajemy ten obraz tragedii ojca, a z drugiej ciekawą zagadka, które jest dość bardzo rozwleczona w czasie. Autor doskonale moderuje tempem i dyskretnie stara się uchylać drzwi z napisem ROZWIĄZANIE. Poza tym trzeba jeszcze dodać, że samo miejsce akcji czyli Buenos Aires jest dość egzotyczne dla polskiego czytelnika. Mało jest takich klimatów wydawanych u nas i tu jest okazja by odskoczyć w tamte rejony.

Spragnionym egzotyki polecam, a dodatkowo informuje, że HBO przygotowuje serial na podstawie tej książki.

Wydawnictwo Albatros
Ogród z brązu, Gustavo Malajovich
s. 576 | 2015 (org. 2012)
Ocena: 4/5
O książce na goodreads

Prawie wszystko jasne [Za blisko domu – Linwood Barclay]

Prawie wszystko jasne. Oczywiście do takiego wniosku doszedłem po przeczytaniu jakichś 120 stron. Pomyślałem sobie, a to proste ten miał motyw, tamten zabił ten coś ukrywa, a ta kobita to po prostu zła kobieta była, ale ponieważ dobrze się czytało, to czytam dalej. Głupio dołożyć książkę w prawie połowie. To tak jakby na podstawie sondaży cieszyć się że się już wszystko wie (nie mogłem się powstrzymać). Domysły domysłami, oczywiście jak doczytałem do końca sprawy miały totalnie (ale nie do końca) inny obrót niż sobie obmyśliłem. Linwood Barclay i jego książka Za blisko domu, to sensacja/kryminał z ciekawymi zwrotami akcji. Koniec końców, bardzo ciekawa pozycja. Zaczynając od podsumowania przejdę do tego co jest meritum czyli fabuły.

Derek Cutter ma 17 lat. Wiek dość trudny. Targają nim różne żądze. Jego przyjaciel Adam mieszka z rodzicami w domu na tej samej ulicy, gdy któregoś dnia planują wyjazd on obmyśla plan, aby wykorzystać ich nieobecność. Chowa się w kryjówce w piwnicy i czeka na ich odjazd, gdy to następuje, dzwoni do Penny swojej dziewczyny. Chata wolna, będzie macanko. Wszystko buzuje, tylko ta Penny dostała szlaban. W czasie podczas którego Derek planuje ewakuacje niespodziewanie domownicy wracają, a on musi się ukryć i szybko uciec do siebie. Wszystko wydaje się w miarę proste, aż tu nagle, słyszy, że ktoś wpada do domu. Efektem tego zdarzenia jest śmierć jego kolegi i rodziców. Młodzian szybko bierze dupę w troki i zwiewa. Śmierć sąsiadów jest dla wszystkich szokiem. Szybko trop doprowadzi policję do Cuttera, który mógł mieć motyw.

Są jeszcze pewne wątki o których nie będę pisał, żeby za dużo nie zdradzać, ale tak jak wspominałem powyżej autor dość prosto przedstawił bohaterów i ich motywy a wszystko tak ułożył, aby w miarę nam się ułożył obraz zbrodni, a następnie to konsekwentnie burzy. Derek i jego rodzice muszą zmierzyć się z przeszłością, która nie zawsze była taka różowa, a problemy aktualne są nadal. I to co mi się podobało, to taki troszkę ukryty humor autora. Jim Cutter, ojciec Dereka, zajmuje się, koszeniem trawy, a dość ironizujące dialogi jego z burmistrzem Finleyem są świetnym dodatkiem do i tak dość dobrej narracji.

Książka to typowa pozycja dla zabicia czasu, bardzo dynamiczna i styl myślę, że przypadnie do gustu na przykład osobom lubiącym styl Cobena, a to chyba dobra rekomendacja. Ja z pewnością powrócę jeszcze do Barclaya.

Wydawnictwo Świat Książki
Za blisko domu, Linwood Barclay
s. 379 | 2010 (org. 2007)
Ocena: 4/5
O książce na goodreads

Znów w ZSRR [Park Gorkiego – Martin Cruz Smith]

Po tę powieść sięgnąłem w związku z lekturą Ofiary 44. Zapragnąłem jeszcze bardziej klimatu absurdów socjalistycznych śledztw. Poniekąd to odnalazłem, ale chyba mogło być lepiej.

Zaczyna się mroźnie. Moskwa. Milicja znajduje trzy ciała. Zastrzelone. Twarze zmasakrowane. Palce tak samo. Identyfikacja ciężka do wykonania. Wszystko to dzieje się w parku Gorkiego w jednym ze słynniejszych miejsc w stolicy ZSRR. Młody oficer Arkady Renka bada sprawę. Szybko napotyka dużo problemów, głównie tez ze względu na wewnętrzne procedury i zależności panujące w socjalistycznym sposobie narracji milicji. Chęć poznania prawdy w takich przypadkach może mieć wysoką cenę i tak też jest i tym razem. Prawda okazuje się kosztowna, a sprawa to tylko element większej gry.

Atmosfera książki jest dobra. Autor zanurza nas w socjalistycznej Moskwie przedstawiając różne zależności i problemy z jakimi zmierzyć się musi młody milicjant. Jego życie prywatne i zawodowe praktycznie dyktowane jest przez służalność państwu. Oczywiście liczy się tylko ono. W zasadzie, trudno mi stwierdzić, co nie grało w porównaniu z książką Toma Roba Smitha. Tu jakoś tak mi się momentami ciężko to czytało. Pomieszanie z poplątaniem tzn. zagmatwało trochę się śledztwo, przez co w pewnym momencie jak już wiadomo było, kto stoi za morderstwem ja jakoś straciłem zainteresowanie dalszymi losami. Chyba majowy weekend za bardzo mi się udzielił i jakoś tak trudno było się skupić i doczytać, a jak już doczytałem, to bez emocji odebrałem książkę.

No cóż tak bywa. Książka ogólnie ma dobre recenzje i może w innych okolicznościach przyrody na mnie też by wywarła większe wrażenie, ale sami wiecie Tom Rob Smith jakoś bardziej mi przypasował i do niego bardziej mnie ciągnie niż do Martina Cruza.

Wydawnictwo Alma-Press
Park Gorkiego, Martin Cruz Smith
s. 408, 1991 rok wydania (org. 1981)
Ocena: 3-/5
O książce na goodreads

Hiszpańskie dochodzenie [Lato martwych zabawek – Antonio Hill]

Barcelona obecnie głównie kojarzy się jako kolebka katalońskiej potęgi piłkarskiej z Messim i innymi Neymarami na czele. Literatura pewnie ma dużo do zaoferowania, a jedną z takich pozycji jest książka hiszpańskiego autora Antionio Hilla w oryginalnym brzemieniu to jest jakoś El verano de los juguetes muertos, prawda że ładnie? Po naszemu Lato martwych zabawek. Kryminał z argentyńskim inspektorem w roli głównej.

Powieść dość długo się rozkręca. Autor stopniowo wprowadza czytelnika w życie głównego bohatera tj. Salgado. Dowiadujemy się, że został zawieszony po tym jak podczas przesłuchania rzucił się na podejrzanego, a teraz po przymusowym odpoczynku ma poprowadzić nieoficjalne śledztwo w sprawie samobójstwa młodego chłopaka. Miało ów on zwyczaj palenia papierosów siedząc na parapecie. Po jednej z imprez został znaleziony na chodniku. Domyślacie się jak skończył? W zasadzie to co miało być rutynowym potwierdzeniem stopniowo przeradza się w skomplikowane dochodzenie w którym na każdym kroku bohaterowie starają się sprawić by nie było nudno. Koleżeństwo zabitego Marca pracuje intensywnie, a sam Salgado zmierzy się z jakimiś voodoo cyrkami wymierzonymi w jego i jego rodzinę.

Spytacie, Panie a dlaczego warto przeczytać? Hmm i to będzie dobre pytanie. Po pierwsze, dobrze się to czyta i historia wciąga i nie nuży, a rozwikłanie zagadki jest ciekawe i przyznam, że do końca nie wiedziałem kto stoi za samobójstwem. Po drugie, bohaterowie mają ciekawe życie, sam inspektor stara sobie ułożyć życie po tym jak żona rzuciła go dla innej kobiety (o zgrozo!), a po trzecie ciekawe jest zakończenie nie tyle śledztwa ile pewnych spraw, które pewnie będą kontynuowane w dalszych częściach serii, a po czwarte i ostatnie otoczenie w jakim dzieje się akcja jest dość inne niż te, które w chłodnych deszczowych brytyjskich czy też innych skandynawskich kryminałach.

Jak widać są plusy. Kolejna część niedawno została wydana i możliwe, że w letnim czasie po nią sięgnę, będzie to idealny czas.

Wydawnictwo Albatros
Lato martwych zabawek, Antonio Hill
s. 432, 2012 rok wydania (org. 2011)
Ocena: 3+/5
O książce na goodreads

Zabójstwa a stalinizm [Ofiara 44 – Tom Rob Smith]

Sytuacja która doprowadziła do sięgnięcia po książkę nie jest typowa, żeby zrozumieć, to i zachęcić się do tej lektury możecie kliknąć i obejrzeć to.

Przekonani?

Nie? Tak?

Mnie przekonało, tzn jak zobaczyłem napis BASED on NOVEL, to czy można było pozostać biernym? Tom Hardy i Gary Oldman, chyba nie brali by się za kiepski projekt. Książka Toma Roba Smitha Ofiara 44 (ord.Child 44) jest podróżą w czasie do Związku Radzieckiego lat pięćdziesiątych. Stalinizm i abstrakcyjne pojmowanie państwowości przy niemożliwym do ogarnięcia społeczeństwie. Autor w momencie wydania tej książki miał… uwaga… 19 lat! Szacunek. Ja w tym czasie srałem w gacie na pierwszych egzaminach na studiach. No, ale przejdźmy to milszych tematów. Książka.

Zaczyna się w latach 30. Rosja po Wielkiej Wojnie. Obraz głodu i chłodu. Walka o każdy dosłownie mały nie duży kąsek czegokolwiek. Zwierząt nie spotkasz za bardzo. Maria tnie buty na kawałki i gotuje z pokrzywami i nasionami. Jej kot jest chudy, ale mu tego nie zrobi. Zwierze przyuważone przez młodego Pawła jest teraz jego celem. Wraz z bratem idą zapolować nim ktoś jeszcze go spostrzeże. Andriej młodszy brat, stara się jak może, ale kot się wymyka w końcu z pomocą starszego brata łapią go. Wszystko jest ok. Do momentu, gdy ktoś nagle się pojawia. Intruz nie zauważa młodego chłopca, który po chwili orientuje się, że jego brat znika. Matka obwinia Andrieja. Wydaje się, że Paweł z myśliwego stał się zwierzyną i teraz on będzie posiłkiem dla jakiejś rodziny. Brutalna wizja z którą trudno się pogodzić.

Następnie przenosimy się na początek lat 50. Rok 1953. Stalin trzyma państwo twardą ręką. Jednym z funkcjonariuszy Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego (MGB) jest Lew Demidow. Zajmują się głównie tropieniem spisków przeciwko państwu. W zasadzie każdy jest podejrzany. Jak już się kogoś aresztuje, to nie ma opcji by był niewinny. Państwo się nie myli, a kto uważa inaczej ten się myli i pewnie jest szpiegiem i spiskuje przeciw Państwu.

Nic nie jest trudniejsze do obalenia niż fakty. Właśnie dlatego tak ich nie znosicie. Drażnią was. Właśnie dlatego denerwuję was, mówiąc tylko tyle, że ja – Anatolij Tarasowicz Brodski – jestem weterynarzem. Moja niewinność was drażni, bo chcecie, żebym był winny. Chcecie, żebym był winny, bo mnie aresztowaliście.

Lew wiedział, że milicja może rozpocząć dochodzenie tylko wówczas, gdy oficjalnie otworzy się sprawę, a sprawę można było otworzyć tylko wówczas, gdy śledczy mieli pewność, że zakończy się sukcesem.

Trudno dyskutować z funkcjonariuszami MGB, oni i tak wiedzą swoje i muszą robić z góry założone rzeczy. W międzyczasie Lew trafia do rodziny, której syn został znaleziony przy torach. Śledztwo proste, chłopak wpadł pod pociąg. Rodzina twierdzi inaczej i próbuje przekonać, że ktoś zamordował dziecko. Fakty jednak tego nie potwierdzają i Demidow nie sili się na sprawdzenie czegokolwiek. Tylko, że za jakiś czas zmieni zdanie, do tego czasu jego położenie będzie dużo bardziej skomplikowane. Nie chcę za bardzo zdradzać, co było dalej i jakie problemy Lew i jego żona Raisa spotkają na swojej drodze. Z pewnością nie będzie nudno, zwroty akcji będą częste i zaskakujące.

Nie wiedziałem czego się spodziewać po tej lekturze. Trailer filmu, trailerem, lecz lektura książki rządzi się swoimi prawami. Jedno jest pewne dostaliśmy kryminał i thriller w czasach stalinizmu. Początkowo poznajemy Lewa jako oddanego służbie funkcjonariusza, którego tok myślenia jest jeden. Wydarzenia i myśli powodują, a przede wszystkim zdrowe logiczne analizowanie faktów doprowadza do przemiany tego bohatera. Postać na wskroś tragiczna próbująca odnaleźć swoje miejsce w tym trudnym położeniu. Lew wierzy w państwo, a musi uwierzyć w człowieka.

Niesamowite, że Tom Rob Smith napisał tak dojrzałą książkę w tak młodym wieku. Po tej lekturze obawiam się trochę o ekranizację, a z drugiej strony ciekaw jestem w którą stronę poszli, czy kryminalną, czy w stronę absurdalnego pojęcia władzy państwa stalinowskiego. W Hollywood wszystko jest możliwe i przekonać się będzie można od 24 kwietnia. Ja jestem zadowolony z tego, ze książka spełniła moje oczekiwania, a nawet wyszła ponad to.

Polecam sięgnąć, bo odnaleźć można tam coś co zaciekawi nas na tyle, aby się zainteresować problemami tamtych czasów i może przeczytać coś więcej.

P.S. Za tydzień nakładem Wydawnictwa Albatros ukaże się wznowienie książki tym razem pod tytułem System.

Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Ofiara 44, Tom Rob Smith
s. 456, 2008 rok wydania
Ocena: 5/5
O książce na goodreads

Sportowo [Brudna gra – Nikodem Pałasz]

Sport, to taka dziedzina życia w którą staram się angażować osobiście. Oczywiście w momentach gdy nie gnębią kontuzje. W obecnych czasach sport zawodowy wymaga dużego nakładu czasu, ale przede wszystkim i finansowego wsparcia. Szczególnie sport taki jak tenis. Rodzice inwestują w dzieci, wożą często na swój koszt po turniejach i starają się zapewnić przyszłość. Talent niestety to nie wszystko, to nie te czasy.

Debiutancka powieść Nikodema Pałasza osadzona jest w polskim środowisku tenisowym. Artur Malewicz, polski mistrz. Wygrał Wimbledon. Jedynka na świecie w rankingu ATP. Czego chcieć więcej. Niestety chłopak kończy żywot w swoim domu. Początkowo wiadomości o jego śmierci trzymane są w tajemnicy. Jednak nie udaje się to długo. Policja w osobie inspektora Wolskiego i jego ekipy rozpoczyna dochodzenie. Szybko zawęża krąg podejrzanych i dość szybko wychodzą sekrety gwiazdy. Narkotyki, doping, dziwki, alkohol, wszystko w myśl zasady jest kasa jest zabawa.

Pomysł na książkę bardzo mi przypadł do gustu. Lubię taką mieszankę. Jednak czegoś tutaj zabrakło. Przede wszystkim. Jedna sprawa, która mnie, kibica bardzo zirytowała, tj. przekręcone nazwiska gwiazd na przykład Roger Federer i John McEnroe jako Roggi Ferender i John McEnree, czy o zgrozo Cristi Rinaldo. Wiem, że to fikcja, ale nie wiem co szkodziło autorowi normalnie ich wymienić. Tak, dla mnie trochę cała historia straciła na wiarogodności. Dziwne, bo niektóre nazwiska nie są przekręcane. Dla mnie to dość poważna wada. Poza tym Wolski to bohater taki trochę nie wiadomo czy dobry, czy też zły. Trudno wyczuć. Sama intryga dość szybko się rozwiązuje, ale trzeba przebrnąć przez dużą ilość niepotrzebnych nic nie wnoszących dialogów. Najbardziej z kolei mnie zaciekawił osobisty wątek Wolskiego i sprawa jego ojca i to może sprawi, że sięgnę po kontynuację.

Tak jak widać powyżej trochę jest dobrego i coś tam złego, albo odwrotnie. Trochę boję się sięgać po kontynuację ze względu na te nazwiska przekręcone, bo jeśli kryminał w środowisku piłkarskim będzie miał tę samą wadę, to nie przebrnę przez to. Zatem poczekam na jakieś recenzje. A Wam, no cóż. Ogólnie książka zebrała dobre recenzje. U mnie jest tak pół na pół. Jest coś co motywuje do dalszego poznania Wolskiego i przeszłości jego rodziny. Jednak nie może się to odbywać kosztem przyjemności czytania.

Wydawnictwo Muza
Brudna gra, Nikodem Pałasz
s. 544, 2014 rok wydania
Ocena: 2+/5
O książce na goodreads

Przeszłość, tajemnice i zakonnica z silikonem [Niewinny – Harlan Coben]

Taa. Znów Coben. To przez wizyty w bibliotece. W zeszłym roku przeczytałem trzy Cobeny, w tym może być podobnie, gdyż teraz chyba coś nowego jego wyjszło. Jego styl pozwala poniekąd odpocząć. Łatwo się skupić na książce i dodatkowo ciężko się oderwać. Czego chcieć więcej? Oczywiście ciekawej fabuły, najlepiej takiej co nie będzie się kojarzyła z poprzednimi książkami Cobena. No i chyba się udało.

Matt Hunter znalazł się w niewłaściwym miejscu w niewłaściwym czasie. Morderstwo, nieszczęśliwy wypadek wszystko zależy od punktu widzenia. Zostaje skazany na 4 lata pozbawienia wolności i skierowany do więzienia o zaostrzonym rygorze. W tym czasie kończy studia, dzięki czemu po odsiadce będzie mógł podjąć prace radcy w firmie w której pracuje jego brat. Brat pomaga mu jak to brat. On spłaca dług po jego śmierci opiekując się jego rodziną, ale dobrze by miał swoją. Tak też się dzieje, poznaje Olivia z którą się oczywiście żeni. Dziecko w drodze. Tylko, że wszystko zaczyna się komplikować. Po pierwsze, kupują sobie nowoczesne (jak na tamte czasy) telefony, pozwalające przesyłać sobie filmiki, gdy Olivia przysyła mu filmik będąc na delegacji jego treść zaczyna niepokoić i sielanka w małżeństwie chyba skończy. Po drugie, dochodzi do morderstwa zakonnicy niby nic dziwnego, jednak nietypowe okazują się jej piersi, które są sztuczne. Jak to możliwe? I dlaczego trop prowadzi do Matta? Odpowiedzi szukajcie u Cobena i jego miksera fabularnego pt. Niewinny.

Czytając książkę możemy układać sobie warianty w głowie i kierować się w stronę rozwiązania zagadki, ale Coben sprawi, że wprawdzie kierunek był dobry, tylko że zwrot przeciwny. Nikt jak on potrafi zakręcić sytuacją i wszystko potoczyć w stronę niespodziewanego wątku. No, typowy Coben, ale trochę inny niż ostatnie co czytałem, przez co szybko książka się kończy. Ciekawa jest postać Matta który po wyjściu z więzienia zrobi wszystko żeby udowodnić, że jest niewinny i postara się obronić przed nieprzychylnymi władzami, które zdają się szybko skazać byłego więźnia na potępienie.

Coben jest mistrzem zatracenia się w książce, do której jak raz się siądzie to trzeba skończyć. Polecam!

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Wydawnictwo Albatros
Niewinny, Harlan Coben
s. 415, 2011 rok wydania
Ocena: 4+/5
O książce na goodreads

Reachera początki [Poziom śmierci – Lee Child]

Margrave w stanie Georgia. Małe miasteczko, z niewielką ilością mieszkańców. W barze pojawia się on. Jack Reacher. Śniadanie nawet by było dobre, gdyby nie policja, która go aresztowała i oskarżyła o morderstwo. Problem w tym, że w czasie morderstwa on był daleko stąd. Jak to możliwe, że ktoś twierdzi, że go tu widział? Co autor tych słów ma na celu? Mimo mocnego alibi najbliższe chwile spędza w więzieniu. W ogóle Reacher jest byłym wojskowym. Żandarmem, już poza służbą. Człowiek w drodze włóczący się po Stanach. Finansowo w miarę zabezpieczony i jego pobyt w ciupie pokazuje, że nie da sobie dmuchać w kasze, a także w różne mniejsze i większe otwory.

Jack Reacher, to bohater znany i lubiany. Niedawno u nas ukazała się już 19 (!) część przygód tego osobnika, tak więc chyba ta popularność sprawiła, że pojawiło u mnie się słowo SPRAWDZAM. I wyszło całkiem dobrze. Mamy tu kryminał z dodatkiem thrillera. Są trupy, momentami dużo krwi, flaki i przede wszystkim dość ciekawa zagadka, która jest podstawą i powoduje, że trudno się oderwać. Prosty język jakim jest napisana ta książka jeszcze bardziej powoduje połknięcie wszystkiego. Z drugiej strony opisane zachowania policyjne, czy procedury postępowań dają nam namiastkę pewnego profesjonalizmu i dodatkowo podsyca klimat.

Widać, że jest tu duży potencjał na ciekawe czytadła sensacyjne. Ostatnio Baldacci mi się podobał (bardziej), teraz Child wpadł na podobną półkę i myślę, że jeszcze w tym roku z raz, może dwa sięgnę po Reachera, który też został zauważony przez samego Kinga, który definiuje go jako największego twardziela słowami jednego z bohaterów powieści Pod kopułą.

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Wydawnictwo Albatros
Poziom śmierci, Lee Child
s. 456, 2013 rok wydania (org. 1997)
Ocena: 3.5/5
O książce na goodreads 

Sucha Mortka [Przejęcie – Wojciech Chmielarz]

Sucha Mortka. Taka trochę śmieszna sytuacja wyszła w kolejnej części losów komisarza Mortki. Jego partnerką została aspirant (zwana też aspirantką) Suchocka czyli Sucha. Mimowolnie powstał duet śmiesznie brzmiący Sucha Mortka. Właściwie śmiechy na tym się kończą. Praca w policji to w dalszym ciągu dla komisarza nie zabawa, choć koniec końców będzie miał powodu do uśmiechu.

Wszystko zaczyna się od castingu. Coca-cola kręci reklamę w bardzo sprzyjających okolicznościach przyrody i ten tego niepowtarzalnych. Grupa Polaków trafia najpierw do Kolumbii. Tam czekają. Imprezują. Niestety okazuje się, że pomysłodawca wycofał się, na szczęście wszystko opłacone więc można się bawić dalej. I pojawia się kolejne niestety, tym razem gangsterzy wparowują na ośrodek, a uprzednio opłaconych grantów nie ma śladu zostały tylko długi, a jedynym sposobem ich spłaty jest udział w przemycie koki . Całe te wydarzenia pozornie wydają się nie powiązane z zabójstwem geja z finansjery w Warszawie. Delikwent powieszony na moście z rozprutym brzuchem staje się cynglem, którego pociągnięcie ma duże konsekwencje, a doprowadzi do rozwikłania kilku spraw.

Chmielarz napisał świetny kryminał. Abstrahując od tego naiwności uczestników takich wyjazdów, bo śmierdzi to na kilometr, ale patrząc na produkcje typu Warsaw Shore, czy tego typu debilizmy, to myślę, że wszystko możliwe. Tak jak pisałem abstrahując od tego, autor świetnie przestawił codzienność Mortki z prowadzeniem śledztwa. Jest to już trzecia część cyklu i znamy historię komisarza jego osobiste perypetie, bóle związane z rozwodem jak i próby zatracenia się w pracy celem zapomnienia o problemach zdrowotnych czy uczuciowych. Widać, że ewoluuje i jego podejście do nowego partnera byłej żony zaskakuje także ją, wydarzenia Krotowic (z Farmy lalek) odcisnęły swoje piętno.

Cała intryga misternie zaplanowana przez autora jest dość skomplikowana, a przy tym dokładnie ułożona powoduje, że wszystko świetnie na końcu się zamyka. Czytelnik nie czuje niedosytu, a poruszane tematy śledztwa w porównaniu z poprzednimi częściami stanowiły dla mnie jakiś podmuch świeżości. Dostajemy tu skomplikowany układ równań z wieloma niewiadomymi, nie jest on sprzeczny (brak rozwiązań) ani nieoznaczony (nieskończenie wiele rozwiązań), ale z pewnością dojście to rozwiązania dostarczy wiele emocji, a odkładanie lektury Chmielarza przez wielbicieli kryminałów nie będzie przeze mnie zrozumiałe.

Poprzednie części na blogu:
#1 Podpalacz
#2 Farma lalek

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Wydawnictwo Czarne
Przejęcie, Wojciech Chmielarz
s. 392, 2014 rok wydania
Ocena: 4.5/5
O książce na goodreads 

Zabawa w kota i mysz [Wieża – Gregg Hurwitz]

Gregg Hurwitz, amerykański pisarz 1999 roku zadebiutował książką Wieża. W bibliotece wydała mi się bardzo interesująca. Koncepcja Wieży z której trudno zbiec, zabójstwa i ogólny zarys pogoni za uciekinierem. Taka typowa sensacja na jeden-dwa wieczory. Wyszło tak sobie.

Hmm. Tytułowa wieżą jest więzienie zbudowane w dziwny sposób, którego nie będę zdradzał, ale nazywane jest Alcatraz 2. Też jest woda, tylko konstrukcja znacznie inna. Przebywają tam jednostki aspołeczne, które popełniły czyny haniebne, względnie brutalne, czy też mające charakter okrucieństwa. Jednemu z więźniów udaje się zbiec. Allander Atlasia, skrzywiony młody człowiek, porwany swego czasu, co miało duży wpływ na jego postępowanie. Bohater negatywny, ale możemy wykazać mu trochę współczucia, choć nie pozwala swoimi czynami, aby było go za wiele, bo po ucieczce, nie obchodzi się z ludźmi za dobrze, a używa do tego młotka, czasem żelazka, ewentualnie cokolwiek innego co znajdzie się pod ręką. Z kolei ucieka ma to do siebie, że ktoś ucieka, a ktoś inny ściga. Głównym tropicielem jest Jade Marlow, były agent FBI, teraz pracujący specjalizujący się znajdowaniem ludzi, często także na zlecenie władz. Tak też jest i tym razem. Jest to człowiek bardzo arogancki i apatyczny. Nie liczy się z nikim, ważna jest rozgrywka i główny cel. Jakoś tak, jego działanie i zachowanie nie przypadło mi do gustu.

Mój stosunek do Marlow’a ma znamiona tumiwisizmu przez co trudno mi było się odnaleźć w tej książce. Z jednej strony powinno się kibicować temu dobremu żeby złapał złego, a tu mi jakoś wszystko się rozjechało. Jakoś biorąc do ręki książkę myślałem o tej Wieży i ciekawiło mnie rozwiązanie wprowadzone przez autora, który jednak mam wrażenie zastosował ją tylko po to, aby pokazać jakiś zmysł Atlasii, który z niej ucieka przez co musi być na wyjściu cwaną jednostką. Sama kryminalna historia i rozwiązanie zagadki jest przyzwoite, ale nie zaskakuje co dopełnia mój stosunek do bohaterów. Cwany kot, goni cwaną mysz. Kot jest sprytny i ma swoje humory, a mysz sprawnie mu ucieka, życie, nic zaskakującego.

Potencjał w powieści był, jednak trzeba przyznać, że autor chyba do końca nie wiedział co zrobić z tą tytułową wieżą. Koniec końców wszystko zatoczyło koło i nie dziwi, że kres działań jest w punkcie wyjścia. Hurwitz’owi mimo wszystko dam jeszcze szansę gdyż słyszałem, że późniejsze książki są lepsze. Może w sumie dobrze zrobiłem, że zacząłem od słabszej?

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Wydawnictwo REBIS
Wieża, Gregg Hurwitz
s. 361, 2001 rok wydania (org. 1999)
Ocena: 2/5
O książce na goodreads 

Początek [W sieci pająka – James Patterson]

Jakiś czas temu. W jakimś tam zakątku internetowych czeluści natknąłem się na listę pisarskich potentatów. James Patterson zajmował bodajże drugie miejsce za EL James. Ponieważ na czytanie książek liderki jakoś nie mam ochoty, ale za to kryminały od Pattersona to musi być coś dobrego (tak wtedy pomyślałem). Każdy powód jest dobry by sięgnąć po dobrą książkę. Tak więc w końcu sięgnąłem po pierwszą część serii z Alexem Crossem (zbieżność nazwisk z Marvinem Crossem od Izy Korsaj chyba przypadkowa :P).

Alex jest psychologiem pracującym w policji. Często pomaga w analizach przestępców, w przesłuchaniach i ogólnie w tworzeniu profili. W Waszyngtonie dochodzi do morderstw w których zabójca ofiarom obcina piersi i goli intymne części. W tym samym czasie ktoś porywa dwójkę 9-latków z prywatnej szkoły, owa dwójka to córka aktorki i syn przyszłego kandydata na senatora, czyli ogólnie rozumiana ELYTA. Cross z partnerem mimowolnie zostają przypisani do tej drugiej sprawy nieświadomi tego, że obydwa zdarzenia się połączą.

Co mi się podobało? Książka napisana bardzo dobrze. Bardzo dynamicznie. Autor ciekawie przedstawia bohaterów tj. Crossa, Soneji czy Jezz. Kryminały mają to do się, że osoba mordercy często jest zagadką tutaj od początku wiemy, że to Soneji, a może nie? Gra prowadzona przez tego degenerata jest bardzo ciekawie zobrazowana i do końca trzyma w napięciu. W pewnym momencie mimo dowodów znaczących w myślach Crossa pojawią się wątpliwości które też mi się udzieliły za co chwała autorowi.

Na co kręciłem nosem? Hmm Cross i jego związek z Jezzie. Alex jest wdowcem z dwójką dzieci. Jego frywolność w zostawianiu dzieciaków i wyjazdy z laską gdzie popadnie jakoś mnie nie przekonały. Po prostu ta cecha jakoś mi się nie spodobała. Facet, który całymi dniami siedzi w robocie, gdy przychodzi sobota zamiast przynajmniej posiedzieć z dzieciakami leci z laską na jakąś wyspę. Konserwatyzm może ze mnie wychodzi, ale irytacja była. Zmarginalizowany tutaj był ten problem dzieci, a bardziej uwypuklone było to, że czarny wiąże się z białą kobietą, ale takie czasy to były gdy było to jeszcze problemem a dziś już nie jest. Dodatkowo dziwne był fakt iż sprawa ciągnęła się przez przeszło dwa lata i miałem wrażenie, że przez ten czas Alex nie robi nic innego jak siedzi i myśli o tej sprawie, albo się obraca tylko wokół niej.

Mimo mankamentu delikatnej irytacji książka bardzo mi się podobała i nie dziwię się, że Patterson się nią wybił. Morderca który chce swoim czynem zostać zapamiętany i zauważony, do tego jest bardzo realny. Całkowita niepewność zdarzeń i ciągłe napięcie sprawia, że niejednej osobie się spodoba, a już z pewnością osobom lubiącym nudy i rutyny.

Książka przeczytana w ramach WYZWANIA KRYMINALNEGO

Wydawnictwo Albatros
W sieci pająka, James Patterson
s. 430, 2007 rok wydania (org. 1992)
Ocena: 4/5
O książce na goodreads